Już nudzi mi się, a przecież się nie zabiorę za coś na poważnie. Jest Nowy Rok. Koniecznie trzeba nie robić nic.
Po dogadaniu się z siostrą Hiva, doszłyśmy do wniosku, że nie będziemy jednak optymistkami. Będziemy za to milsze. Powraca więc postanowienie zeszłoroczne, które spłonęło na panewce, rzecz jasna. Ja tam się nie łudzę zanadto, ale może jej się uda. Mówię, że się na to piszę, żeby miała większą motywację.
Top trwa, a hazard to fajna rzecz. Kto zgadnie najwięcej pozycji z pierwszej dziesiątki - wygrywa piwo. Jeśli ktoś trafi w podium - może pozostałym wyznaczyć zadanie. Na razie bawimy się aż w dwie osoby, ale jakby co - nie jesteśmy grupą zamkniętą.
W międzyczasie podsumowałam miniony rok pod względem obejrzanych filmów i przeczytanych książek. Pomogły mi w tym okładki zeszytów, których mam już, jak się okazuje, 20. Okładki powiedziały mi, że obejrzałam 68 filmów (jak to możliwe?!) i przeczytałam 37 książek (miałam nadzieję, że więcej). Wychodzą tylko 3 książki na miesiąc. Nie napawa mnie to dumą.
Pomyślałam sobie, że w Szanghaju chyba był Woland.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz