piątek, 3 stycznia 2014

eksperyment

W Nowy Rok gawędziłam z dawnym znajomym. On pisał pracę dyplomową, ja mu mówiłam, co jest na którym miejscu topu. Na koniec stwierdził:
- Fajnie się z tobą słucha Trójki.
- Och! To najmilsza rzecz, jaką w tym roku usłyszałam!
- Ha. Ha. Ha. Bo pierwsza.
- Owszem, ale biorąc pod uwagę to, jak bardzo ludzie są mili to masz szansę.
- Ano racja, pod tym kątem to kiepsko rzeczywiście.
- A może...
- ?
- Może bądźmy mili!

No i powstał pomysł, że przez miesiąc będziemy eksperymentalnie mili. W zasadzie ja chyba nie jestem niemiła, po prostu jestem neutralna. A to już dobry punkt wyjścia. Uznałam, że dobrze nam to zrobi. To ratunek przed wzrostem neutralności i w rezultacie izolacją od świata lub też od zcyniczenia do reszty i stania się stetryczałym, podłym szydercą.
Idzie mi średnio. Wczoraj uśmiechnęłam się na ulicy do psa. Dobro jednak wraca, 2 godziny później usłyszałam drugą miłą w tym roku rzecz. Mianowicie, że się ubrałam adekwatnie do swojej urody i że to fenomenalnie, że jestem tego świadoma. Ekhem. Nie wiedziałam, że jestem.
Tak czy inaczej trudne wyznaczyłam nam zadanie. Zupełnie nie mam na to melodii.

A na zakończenie topu prowadzący przytoczył Oscara Wilde'a - że w życiu chodzi o to, by być choć trochę niemożliwym. I powiedział, że tego nam wszystkim życzy. Fajne życzenie bardzo, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ja już przeholowałam w drugą stronę i jestem za bardzo niemożliwa.

Jutro znów będę rodzić, uh.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz