sobota, 25 sierpnia 2018

odliczanie

Jeszcze nie ma 21, a ciemno już. Do końca września mają ponoć być upały, ale jesień już czuć. Coś mi się zdaje, że ponownie stanie się moją ulubioną porą roku. Słońce mi grzało od marca, trochę więc już tęsknię do ciepłego kakałka, swetrów, kocyków, spacerów z parasolem. Tymczasem mam nadzieję na jeszcze jeden, ostatni tydzień słońca. Bo morze i bo wesele. Nad morze jedziemy z lubym, na moją ostatnią przedkuracyjną wycieczkę. Spłukani doszczętnie, wciskając ten wyjazd pomiędzy sto różnych rzeczy, miasto wybierając na oślep. Mamy nadzieję, że będzie fajnie. A wesele jest, bo Kamala wczoraj została żoną. Biedna była, pochorowana, ale ładnie sobie poradziła ze wszystkim. Wczoraj było trochę drętwo, ale za tydzień mamy nadzieję sobie to wszystko odbić. Dla nas to będzie ostatni zryw i ostatnie prawo do małych grzeszków.
A tymczasem grzeję się w mieszkaniu Noelle, wśród małych skarpetek i spineczek, swojskiego bałaganu, kłikających świnek, odgłosów kocich i psich pazurów stukających o parkiet. Zostałam nianią dla tego zwierzyńca, bo Noelle z ferajną pojechała w nieznane. Dobrze dla nich i dobrze dla mnie, bo jest motywacja, żeby cokolwiek, a ostatnio z łóżka wstaje się coraz trudniej.
Trochę się martwię, wszystkim. Wiem, że nic to nie da, ale nie umiem jakoś przestać.
Ale się ten rok dziwacznie toczy! A jeszcze 1 kwartał przecież!

4 komentarze:

  1. Odliczanie... Do startu gotowi, hop!
    Jaki tam charakterek - ja jestem Niespotykanie spokojny człowiek (1975)
    Kto to to jest ten Anonim? Pojawił się jak meteor i nawet w kartotekach nie można go znaleźć...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to meteor - piękny i niebezpieczny, zanim go dojrzysz on trwa na swoim kursie od dawna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak wszyscy u Barei.

    Kosmicznie się zrobiło.

    Nie no, fajnie, że jesteście obaj/oboje.

    OdpowiedzUsuń