czwartek, 8 lutego 2018

Nadal jest osobliwie. Mamy pewien problem, przez który nie bardzo da się normalnie żyć. Problem jest trochę od czapy i jakby nie z tego świata. Próbowaliśmy praktyk szamańskich i chrześcijańskich i póki co nic. I przez - wydawałoby się - drobnostkę, nie możemy normalnie żyć. A wcale niedużo nam wspólnego czasu zostało. Przykro.
Dziś znów był tłusty czwartek. To taka rocznica. Więc znów poszliśmy jeść pączki, znów w Zemście. Wszystko już było trochę inaczej. Miejsce to samo i stolik, i pogoda. Ale nawet pączki inne. I my inni i inaczej. Zagraliśmy w gry (przegrałam), poszliśmy na grzańca i na łyżwy (nadal nie umiem bez trzymania). Bałam się, co to będzie. Bo czasem jest wszystko w porządku, a potem zupełnie nagle nie jest, nie wiadomo, dlaczego, może przez tę dziwną sprawę. I odwrotnie, nagle znów wszystko jest na swoim miejscu. I dzisiaj było na swoim miejscu, cała układanka się dobrze ułożyła.
I dostałam takie malutkie pudełko po cukierkach, a w tym pudełku był cały ten rok. 12 miesięcy w jednym małym pudełku, w kieszeni.

1 komentarz: