niedziela, 24 grudnia 2017

wartime lovers

Mam ostatnio masę dziwnych snów. Cieszę się, bo dawno nie było żadnych. Ale ostatnio mogę więcej spać, więc śpię po 12 godzin i śnię naprawdę ciekawe sny.
Śniło mi się na przykład, że było lato i ja, Noelle i Kamala byłyśmy u mnie na osiedlu, a nastroje były pełne niepokoju. W kraju wybuchły zamieszki, rewolucja, nie wiem. Ale byłyśmy po drugiej, mniej licznej stronie, więc czułyśmy się niepewnie, ale i doniośle. Moje osiedle to koniec świata, więc mała była szansa na to, żeby cokolwiek się tam wydarzyło, ale mimo to nastrój się utrzymywał. Poza tym świeciło słońce, trawy były zielone, a my miałyśmy na sobie długie, lekkie sukienki. W pewnej chwili przyjechało granatowe auto, które rozpoznałyśmy z dawnych czasów - a z niego wysiadł nasz znajomy kapitan i trzech innych typów. On wyglądał, jakby przed chwilą coś się wydarzyło - brudny, zmęczony. Ale zadowolony. Kim byli oni, nie wiem, choć we śnie wiedziałyśmy, że jeden z nich to Kostka i witałyśmy się z nim serdecznie, drugi wyglądał jak gitarzysta z podmoskiewskiego śmietniska, a trzeciego pamiętam jak przez mgłę. Wpadliśmy wszyscy do bagażnika, wielkiego niczym łóżko w Mikołajkach i leżeliśmy tam, zajęci oglądaniem nieba i przebywaniem ze sobą. Było nam błogo i beztrosko. Ale nadchodzący tłum wybił nas z rytmu - z naprzeciwka zbliżał się jakiś pochód i my wiedzieliśmy, że oni to oni i że nie jesteśmy z nimi, wiedzieliśmy też, że oni wiedzą, że my to my i że nie jesteśmy z nimi. Musieliśmy wiać, umówiliśmy się, że się rozdzielimy i spotkamy na łące. Auto odjechało, Kamala została z jednym z naszych towarzyszy, a Noelle i ja poszłyśmy w kierunku tłumu, ale oni wcale nie chcieli z nami gadać, byli źli i chcieli nam zrobić coś złego. Nim się jednak ostatecznie zbliżyli, ni stąd ni zowąd pojawił się inny tłum - kolorowy, radosny i w dzwonkach - i oddzielił nas od tego złego pochodu. Kolorowy tłum tańczył, śpiewał Hare Kryszna, w końcu rozbrzmiała muzyka, podobna do tej:
https://www.youtube.com/watch?v=_VAgqIe2PtE
i wtedy obejrzałyśmy się za siebie i zobaczyłyśmy, jak Kamala spokojnie wkracza na zieloną łąkę, a jej suknia łopocze na wietrze. I my też już mogłyśmy się tam bezpiecznie udać i znów po prostu oglądać niebo.

Cieszę się, że mam w podświadomości lepiej poukładane niż w świadomości, choć pewnie należałoby to wypośrodkować. W moim umyśle gdzieś tam stale trwa Lato Miłości. Ahm, na Gwiazdkę dostałam wielki plakat Hair. Już chyba nigdy od tego nie ucieknę.

A dziś wigilia. Nie lubię Świąt, bo nie są takie, jakie chciałabym, żeby były i nie potrafię zrobić tego tak, żeby było dobrze. Może J. ma rację - nie lubimy Świąt, bo nie mieliśmy szansy ich polubić. Nie wiem, czy taka szansa nastanie. Póki co, trzeba tych kilka dni przetrwać. Ostatecznie, to nic już nie znaczy, to tylko scenografia. Choć jest smutno.

A dni sobie lecą. Próbowałam ratować karpie, byłam w dolinie Muminków, jechałam wielką gąsienicą, wigilia wigilii była nieco absurdalna, nad ziemią krąży ufo, słuchałam w autobusie rozmowy Ukraińców, nic nie rozumiałam, ale lubię śpiewność tego języka. Dni sobie lecą i mam przeświadczenie, że lecą ku czemuś. Ale czy mam rację?

... remember the days when he was young, wild and alive... 


3 komentarze:

  1. Scenografia, integracja, a może coś więcej...
    Takie sny nazywam snami przeżyciowymi, bo obrazy tworzone są przez mózg.
    Jest jeszcze fragmentaryczna pamięć podróży astralnych, proroctwa i symbole.
    Kiedy mojemu ojcu śnił się biały koń to zawsze, dwa dni później, otrzymywał list.
    To dziwne, ale nagle przypomina mi się sen sprzed np. piętnastu lat i wtedy zachodzę w głowę...
    Być może zaczyna się realizować na planie fizycznym.

    Stefan Żeromski:
    „O śnie!
    O, niepojęta siło odradzania nas do życia rzeczywistego i przeistaczania w inna naturę.
    Nasycasz ciało nowymi siłami, a w tym samym czasie nosisz nas o setki i tysiące mil od miejsca, gdzie powłoka nasza spoczywa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielka szkoda, że nie pamięta się większości snów.
      Biały koń to całkiem nieźle. Innego konia się lękam, ale pewnie wiesz.
      Co Ci się śniło 15 lat temu?

      Usuń
  2. Trudno to określić słowami, ale takich nagłych przypomnień miałem więcej.Śniły mi się np. trzciny, jakieś stawy, po których pływałem.Kilka lat później moje życie osobiste uległo przemianie - zbudowałem łódkę i przez 10 lat, prawie codziennie, oddawałem się wędkarstwu.Część z tych pamięci to obrazy nie z tego świata...

    OdpowiedzUsuń