Lecą sobie dnie, coraz krótsze. Zimne, ciemne albo z ostrym niskim słońcem. Mniej widzę liści i kasztanów, bo coraz mniej widzę - dosłownie i w przenośni.
Mole rozpanoszyły się u mnie na dobre - musiałyśmy z matką wyrzucać wszystko, co jeszcze nadawało się do jedzenia i tak od ponad tygodnia żyjemy, bez strawy, z herbatą i kawą trzymaną w zamrażarce, z pustymi, otwartymi szafami pełnymi lepów. Paradoks, jaki przy tym zaobserwowałam polega na tym, że im mniej mam, tym mniej kupuję. Prawie w ogóle nie robię zakupów, tyle co na dany dzień. A kiedy szafy były pełne, kupowałam jeszcze więcej. I tak właśnie działa kapitalizm, tak sądzę. Wszystko jest, więc chce się wszystko. I karuzela konsumpcji się rozkręca. Niestety nie karuzela śmiechu, a szkoda, bo wolałabym taką. Bardzo tęsknię za naszą absurdalną karuzelą, która miała miejsce podczas pierwszej zbiórki Związku Harcerstwa Pacyfistycznego w Mikołajkach w maju tego roku. Od wtedy wszystko jest bardziej śmieszne i smutne zarazem, piękniejsze i bardziej szpetne.
Oglądaliśmy "Ranczo" - wszystkie 130 odcinków. Oglądaliśmy nieco ponad miesiąc, a w miniony weekend nam się skończyło. Bardzo nam teraz smutno. Właśnie dlatego nie oglądam seriali - nie dość, że pożerają full czasu, to jeszcze potem człowiek się przywiązuje jak głupi jakiś. A skoro ja się przywiązuję do ludzi z pociągu, to co dopiero teraz po miesiącu w Wilkowyjach. Bardzo mi smutno i tęsknię. Czuję się, jakby mi pół rodziny umarło albo wyjechało gdzieś bardzo daleko, może na zawsze. Pustka.
- Jakim jesteś dźwiękiem?
- Pierdnięciem.
Pustka. Staram się ją zapełnić, ale to czarna dziura jakaś chyba. Smutno, przykro i ciężko jest ostatnio, choć nikt tego nie chce. A z Noelle, jako jednojajowe bliźniaczki, obie boleśnie to odczuwamy. Zresztą, nie tylko my, bo całe ZHP.
- pamiętam, jak szliśmy tędy ostatnio. był czerwiec, ciepło, jasno i tyle mogło się zdarzyć!
- i nic się nie zdarzyło.
- no właśnie. ech... lato miłości dopiero się zaczynało!
- teraz może być jesień miłości.
- raczej zapowiada się jesień dekadencji.
- hihi, o ile już się nie zaczęła
Miki pojechał na grzyby, ale nie wiem, co to ma niby dać. Miki był pusty, szary i prawie nie chichotał. A tyle się mogło zdarzyć!
Dzieją się natomiast rzeczy, o których mi się nie śniło - CBP wraca do Polski. To są ewidentne jaja ze mnie, pamiętam, jak przed rokiem, w grudniu akurat, jechaliśmy na nich do Wawki. Kamala i Pablo razem i ja z nimi, ale sama. Zawsze jeździłam sama, bo znałam ich już jak byłam sama. I strasznie mi ta samość wtedy ciążyła. I ciążyło mi to, że nawet mojego Wiecznego Potępionego Towarzysza nie ma ze mną, bo przecież jednak na nich to zawsze razem, wśród kłótni i kwasów nawet, ale na nich zawsze trzeba było razem. A wtedy nawet jego nie było. A potem moja samość się skończyła. A teraz jest smutno i ciężko, a CBP będą za miesiąc, i towarzysz będzie też. Pstryczki w nos.
A za miesiąc marcinki. Hah, to też jest dobre. Nie no, generalnie w życiu wiele się zmienia i to w kompletnie nieprzewidzianych kierunkach. Nie są to wielkie tąpnięcia, ale powolne zmiany, które odwracają wszystkie sprawy o 180 stopni. Rok temu marcinki były inne zupełnie. Rok temu o tej porze byłam w drodze do Gdańska. Z niektórymi rok się już nie widzieliśmy. Tęsknię - przez tę jesień. Na ten ciężar i smutek nic się nie da zrobić, ale wspólne grzane wino z termosa i siedzenie w rozumiejącej wszystko ciszy trochę by załagodziło. To co, "Into the Wild" przez kabel?
co było a nie jest nie pisze sie w rejestr.. nie slyszalas?
OdpowiedzUsuńFajnie by było, gdyby tak prosto to działało. I może działało podczas zabaw na podwórku w dzieciństwie. Pierwsze słowo do dziennika blebleble.
UsuńUmiejetnosc odpuszczania - zlaszcza w przypadku nieosiagalnego - a przede wszystkim nieosiagalnych ludzi - polecam szczególnie..
OdpowiedzUsuńNie ma nieosiągalnych ludzi, jest co najwyżej pytanie, czy się chce ich osiągnąć. Umiejętność nieczęstowania swoimi życiowymi mądrościami polecam również.
Usuń