środa, 12 lipca 2017

głowy w chmurach

Rodzenie tekstów trwa. W bólach. Zabieranie się do tego procesu zajmuje bardzo wiele czasu, a wymówki stają się coraz bardziej wysublimowane. Można nie pisać doktoratu, bo się obiera ziemniaki, bo jest się chorym, bo tak bardzo przejmuje się tematem, że jest blokada pisaniowa, bo ma się chorego psa, bo jest za gorąco, bo problemy rodzinne, bo zepsuty komputer. Ja nie piszę, bo słucham muzyki. Właśnie natknęłam się na kawałek, który zawsze rozpoczyna koncerty mojej ukochanej kapeli. Napadła mnie tak potworna tęsknota, że musiałam przesłuchać ten kawałek kilkakrotnie, potem posłuchać tej kapeli, a potem napisać do nich wiadomość, o tym, że tęsknię.
Regularnie natomiast spotykamy się z Wiceprezesem na uczelni - mimo wakacji, co jest warte podkreślenia! I lobbujemy. Ostatnio np. przez 15 minut planowaliśmy konferencję, kolejne 15 kserowaliśmy książkę, a przez pozostałe 2 godziny jedliśmy chałwę i planowaliśmy porządki - gdzie będą stały nasze kubki, jak ładnie umyjemy szafkę i takie tam. Żeby było dobre set&setting do pisania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz