- Może miała dosyć.
- Nie wyglądała.
-
-
-
- Myślisz, że miała dosyć?
- No k****, kto by nie miał po 102 latach dosyć!
Kto by nie miał?
***
Śniło mi się dziś, że płynęłyśmy z Noelle przez Odrę. Rzeka była dużo szersza niż w rzeczywistości i się jej bałam, a Noelle coś strzeliło do głowy, przez co bałam się jeszcze bardziej, bo tak nawigowała naszą tratwą, jak gdyby nas chciała potopić. Bardzo było strasznie.
Ale ostatnio, William, śniły mi się żurawie. Już tak jakoś prawie tydzień temu, ale to był sen z tych niezapomnianych. Leciały przez niebo tuż po zachodzie słońca i krzyczały głośno, a były wielkie, było ich całe stado, wyglądały jak chińskie smoki. Brzmi to jak brzmi, ale we śnie było nieprawdopodobne, dech zapierało.
***
Zaskoczył mnie Hiacynt. Zostawiłam go w piątek w pracy zamkniętego, a dziś przychodzę, a on mnie wita zapachem i rozkwitłymi różowymi kwiatami. Wiem już, jaki ma kolor. Taki mi się podoba chyba najbardziej. Kiedyś miałam niebieskiego, ostatnio białego, narysowano mi fuksjowego, ale ten mi na chwilę obecną najbardziej odpowiada. Trzeba to wszystko trochę przykręcić, przygasić. Taki hiacynt w korpo. Któremu sprzedaję duszę, ehehehe.
***
Wspaniała była sobota, ale o niej osobno. I wspaniała niedziela. W życiu bym nie przypuszczała parę lat temu, że uprawiając z Noelle skrajne samotnictwo doprowadzimy w końcu jednak do zebrania, przynajmniej raz na jakiś czas, takiej pięknej hipisowskiej rodziny. Kocham to. Trudno się wraca do rzeczywistości po takiej dawce pozytywa. Dawki... Mamy zaproszenie w odwiedziny od samego Timothy'ego Leary'ego. Tego też bym nie przypuszczała.
***
Jedna decyzja podjęta. Jeszcze tylko cztery!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz