Przeczytałam tę książkę wreszcie. Od zawsze chciałam, a nie mogłam jej nigdzie dostać. W bibliotekach nie było, w księgarniach w ogóle trudno Hessego upolować. Ale teraz książkę pożyczył mi sam Złotousty. Znam kogoś takiego. Żeby było jeszcze śmieszniej - znam też Narcyza, niby od lat, ale też od teraz. Więc jest Narcyz i Złotousty. Hessego interpretują w ten sposób, że obaj są przecież komponentami jednej osoby, czyli każdego człowieka. Nawet Narcyz ma w sobie Złotoustego, a Złotousty Narcyza. I nie byłoby w zasadzie żadnego problemu, gdyby to się dało połączyć, wypośrodkować, gdyby można było wypracować równowagę. A tu guzik. Nie da się ich połączyć. Ani w sobie nie mogę ich zespolić, o zewnętrzu nie mówiąc. Musieli się pojawić oczywiście obaj naraz. To są jakieś jaja, innego wytłumaczenia nie widzę. To jest żart i należy się z tego śmiać. Nie wiem tylko, czy równie zabawne będzie sprzątanie bałaganu. Rzecz jasna, to będzie moja rola i gdyby była tylko moja, to nie ma problemu. Ale żeby nikt więcej nie musiał, żeby nikt więcej nie miał bałaganu, proszę! Uhhh. Złotoustego jest więcej, ale to Narcyz ma do mnie wgląd. Karkołomne to zadanie, ale Złotousty może wchłonąć w siebie trochę Narcyza, jeśli zechce. A czy może być odwrotnie? Mam ochotę poprosić Narcyza, by czasem był Złotoustym.
A cały dylemacik leży jeszcze gdzie indziej - w mojej łepetynie udręczonej. Bo sama jestem jednym i drugim i na obu potrzeba mi odpowiedzi.
Zapowiada się trudny tydzień ważnych decyzji, już od jutra. Fakt, że przy torcie i kawówce z Noelle, Kamalą i Belmorem, fakt, że przy pączkach, że w życzliwym gronie w molochu, że ze słońcem za żółtymi zasłonami, ale o rany, męcząca ta zabawa w dorosłość.
Czuję się jak dziecko, które się nudziło, więc żeby się czymś zajęło, ktoś stanął nad nim i wysypał mu na głowę caaałe pudło kolorowych klocków. Ułóż sobie coś z tego. Masz czym. Na każdym obszarze, czyli jak się z Inicjałem doliczyliśmy - oto mam 5 mętlików. Poważnych, bo to odpowiedzialność. To może zamiast Toola:
Oooooch, co za wspaniały utwór! Pamiętam jak nas ocalił od straszliwej zguby! :D
OdpowiedzUsuń