Niedziela wypełniona tęsknotą. Tęsknię na przykład do wiosny. I lata. Do bosych stóp. Tęsknię dziś tak, że piszę to w sandałach, serio. Po zafundowaniu sobie katharsis, poszłam się zbierać do lasu i na łąki. I nad rzekę. Było ciemno, droga skuta lodem, ale śpiewały ptaki. Will, myślę, że żurawie już wyruszyły. Już są w drodze. Skoro bociany przynoszą dzieci, to co przynoszą żurawie? Czemu tak na nie czekamy?
Parę dni temu była rocznica, kolejna. ósma już. Osiem już lat nie ma komuny na Czernichowskiej. A tak naprawdę nie ma jej znacznie dłużej. Byłam rano na cmentarzu. Dziwnie odwiedzać cmentarz z rana. Takie wieści nigdy nie docierają tak naprawdę chyba.
Ahm, katharsis! Bo w końcu przyszedł czas na "Wichry...". Obejrzałam i rozerwało mnie na kawałeczki, tak jak zawsze. Długo wierzyłam, że kiedyś i Linoskoczek wróci, tak jak Tristan. Przecież są niemal tą samą osobą. Że wróci ze stadem dzikich mustangów. Potem wierzyłam, że wróci jak Tristan za pierwszym razem, w biedzie i lumpach. Dziś nie wierzę, że w ogóle wróci. Czasem wiary braknie, co zrobić.
Czytam znów "Wilka...", choć nie po to go wypożyczyłam. I wiersze Vincenta, bo powinny być czytane.
Z Inicjałem jesteśmy upośledzeni emocjonalnie, stwierdziliśmy tak. Chciałam nas z tym skonfrontować, ale Inicjał nie chciał, więc samej siebie nie będę.
Z Wiceprezesem wymieniamy maile. Piszemy do siebie per "najdroższa" albo "ukochany mój". Uwielbiam to, może dlatego, że nic się za tym nie kryje. Moja ulubiona i jedyna przyjaźń z mężczyzną.
Bo pozytywy też są. Np. wegańska nutella od Noelle. Wprawdzie się już skończyła (sama!), ale pięknie było móc zjeść ją znów. Podobnie jak inne rzeczy, które myślałam, że są już stracone. Pizza, rogale i drożdżówki. Ahm, a propos drożdżówek (naprawdę!), to całkiem sympatyczne, choć do oglądania absurdalne. Pasuje mi do tej niedzieli, więc leciało podczas tej pisaniny kompulsywnej:
W piątek Bur.sa. Prawie oczy ze śmiechu wypłakałam, choć śmiech był raczej gorzki.
- Czy ja mógłbym wziąć 500+ na dziecko... w sobie?
Po wczorajszym treningu boli mnie każdy mięsień. Sercowy też. Chciałabym dać mu odpocząć, tak jak pozostałym mięśniom, tak by było sprawiedliwie. I łatwiej. Ale nikt nie mówił, że będzie łatwo! Hej heeeej bawmy się...
Przynoszą dźwięk który mnie elektryzuje. Robi sie mistycznie oto w lesie tchnęło życie. Will.
OdpowiedzUsuń