- Nie, dziś
nie zasnę. Jeszcze raz jej słowa - "wolałabym, żebyś mnie nienawidził.
Byłoby łatwiej". Właśnie dotarła do mnie piękna głębia tych słów. Tak
właśnie jest. Nienawidzić jest łatwiej. Dlatego wszystko wokół wygląda tak
parszywie, tak chujowo i zepsucie do bólu. Bo nienawidzić coś jest o tyle
prościej niż to kochać. Dlatego chyba tak ceniłem, tak cenię to, co
powstało w mojej głowie w tym roku. Bo jest to wynik ogromnego wysiłku włożonego
w znajomość, to wynik pracy i zrozumienia, racjonalności i wybuchu emocji. A
mogłem przecież znienawidzić co nie? Mogłem zobojętnieć.
Byłoby prościej. Kto ma czas dziś dbać, kiedy można zrobić tak, żeby było
łatwiej. Posłuchajmy muzyki z przeszłości.
- Nie wiem, czy takie
wycieczki w przeszłość są wskazane.
- Coraz bardziej chce
do niej już wrócić.
- W jakim sensie?
- Całym sobą.
- Do łona matki?
- O tym też myślałem,
szkoda, że to nie jest dwukierunkowe.
- Ale to chyba naturalnie, że, nie wiem, że sytuacja się zmienia, a ty
ewoluujesz.
- Ale ja wcale nie
chcę już ewoluować, do niczego dobrego to nie prowadzi jak widać. Ty chcesz? Po co?
- Może masz rację... Przez ostatni rok to tylko gorzej, mimo że niby lepiej.
-
- A może my
faktycznie jesteśmy egoistami i megalomanami?
- Każdy jest, wiec
nikt nie jest. Poza tym, w czym to
ma wadzić czy przeszkadzać?
-
-
- Mów o tych orbitach.
- Nie chcą mnie na żadnej, która przecina się gdziekolwiek z ich. Dopóki jestem w
zasięgu lotu w momencie perygeum jest doskonale, ale gdy jestem bliżej, to zaczyna się ich odpowiedzialność i poświęcenie. A na to niemal nikt się nie godzi.
- Tobie, mnie, trzeba
się bardziej poświęcać niż innym?
- Ja tak nie mam, jak
ktoś wchodzi w moje, to go nie wyjebuję bo tak, jakkolwiek by nie
wchodził, a wchodzą przeciez czasem dość brutalnie ludzie w jakiś sposób. I też mógłbym się odcinać od wszystkiego.
- Tak nie może być jak mówisz. Musimy to inaczej
widzieć, źle. Bo to by było
naprawdę chamskie, gdybyś miał rację.
- Ale tak jest, każdy
mnie dopuszcza na tyle, na ile jest dla niego bezpiecznie. M. chce mnie na
przyjaciela i nic więcej, bo wtedy nie ma takiej odpowiedzialności. I że wie, że to
egoistyczne. Nikt nie chce się angażować, nie wiem, wyjątkowo to chyba powiem (bo nienawidzę tego
stwierdzenia), ale to chyba kwestia czasów. Ludzie mają po
miliard znajomych i jeden im nie robi różnicy, zwłaszcza, gdy okazuje się, że jest
tak energochłonny.
-
- To jak z żarówkami - zwykłych nikt już nie używa, bo są dostępne już energooszczędne. Świecą chujowo i
rozgrzewają się lata, ale są oszczędne.
- Jesteś genialny. Masz cholerną rację.
- Jestem przeżarty
takimi rzeczami.
- Powinieneś... nie
wiem, powinieneś to wszystkim powiedzieć.
- To jest niestety
kwintesencja cioranowskiego gadania, że w tym wypadku
wiedza niczego nie zmienia, ona leczy z dolegliwości, ale nie zabija żalu i w tym wypadku -
niemożności zmiany. Ot, wiem to teraz,
ale dobija mnie to, a w żaden sposób nie pomaga, w żaden. Dlatego on twierdził, że wiedza jest złem, mędrzec jest z góry skazany na porażkę.
-
- No bo powiedz sama, już kończąc, co mogę zrobić z
tymi żarówkami? Wpierdolić się komuś w gniazdko?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz