piątek, 22 lipca 2016

żarówki

- Nie, dziś nie zasnę. Jeszcze raz jej słowa - "wolałabym, żebyś mnie nienawidził. Byłoby łatwiej". Właśnie dotarła do mnie piękna głębia tych słów. Tak właśnie jest. Nienawidzić jest łatwiej. Dlatego wszystko wokół wygląda tak parszywie, tak chujowo i zepsucie do bólu. Bo nienawidzić coś jest o tyle prościej niż to kochać. Dlatego chyba tak ceniłem, tak cenię to, co powstało w mojej głowie w tym roku. Bo jest to wynik ogromnego wysiłku włożonego w znajomość, to wynik pracy i zrozumienia, racjonalności i wybuchu emocji. A mogłem przecież znienawidzić co nie? Mogłem zobojętnieć. Byłoby prościej. Kto ma czas dziś dbać, kiedy można zrobić tak, żeby było łatwiej. Posłuchajmy muzyki z przeszłości.
- Nie wiem, czy takie wycieczki w przeszłość są wskazane.
- Coraz bardziej chce do niej już wrócić.
- W jakim sensie?
- Całym sobą.
- Do łona matki?
- O tym też myślałem, szkoda, że to nie jest dwukierunkowe.
- Ale to chyba naturalnie, że, nie wiem, że sytuacja się zmienia, a ty ewoluujesz.
- Ale ja wcale nie chcę już ewoluować, do niczego dobrego to nie prowadzi jak widać. Ty chcesz? Po co?
- Może masz rację... Przez ostatni rok to tylko gorzej, mimo że niby lepiej.
- A może my faktycznie jesteśmy egoistami i megalomanami?
- Każdy jest, wiec nikt nie jest. Poza tym, w czym to ma wadzić czy przeszkadzać?
-
- Mów o tych orbitach.
- Nie chcą mnie na żadnej, która przecina się gdziekolwiek z ich. Dopóki jestem w zasięgu lotu w momencie perygeum jest doskonale, ale gdy jestem bliżej, to zaczyna się ich odpowiedzialność i poświęcenie. A na to niemal nikt się nie godzi.
- Tobie, mnie, trzeba się bardziej poświęcać niż innym?
- Ja tak nie mam, jak ktoś wchodzi w moje, to go nie wyjebuję bo tak, jakkolwiek by nie wchodził, a wchodzą przeciez czasem dość brutalnie ludzie w jakiś sposób. I też mógłbym się odcinać od wszystkiego.
- Tak nie może być jak mówisz. Musimy to inaczej widzieć, źle. Bo to by było naprawdę chamskie, gdybyś miał rację.
- Ale tak jest, każdy mnie dopuszcza na tyle, na ile jest dla niego bezpiecznie. M. chce mnie na przyjaciela i nic więcej, bo wtedy nie ma takiej odpowiedzialności. I że wie, że to egoistyczne. Nikt nie chce się angażować, nie wiem, wyjątkowo to chyba powiem (bo nienawidzę tego stwierdzenia), ale to chyba kwestia czasów. Ludzie mają po miliard znajomych i jeden im nie robi różnicy, zwłaszcza, gdy okazuje się, że jest tak energochłonny.
-
- To jak z żarówkami - zwykłych nikt już nie używa, bo są dostępne już energooszczędne. Świecą chujowo i rozgrzewają się lata, ale są oszczędne.
- Jesteś genialny. Masz cholerną rację.
- Jestem przeżarty takimi rzeczami.
- Powinieneś... nie wiem, powinieneś to wszystkim powiedzieć.
- To jest niestety kwintesencja cioranowskiego gadania, że w tym wypadku wiedza niczego nie zmienia, ona leczy z dolegliwości, ale nie zabija żalu i w tym wypadku - niemożności zmiany. Ot, wiem to teraz, ale dobija mnie to, a w żaden sposób nie pomaga, w żaden. Dlatego on twierdził, że wiedza jest złem, mędrzec jest z góry skazany na porażkę.
-
-  No bo powiedz sama, już kończąc, co mogę zrobić z tymi żarówkami? Wpierdolić się komuś w gniazdko? 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz