wtorek, 17 listopada 2015

wprost z galerii osobliwości

Jest taki typ ludzi, po którym nie wiadomo, czego się można spodziewać. A charakteryzuje się ten typ łatwością nawiązywania nawet nie relacji, ile więzi z innymi. Pasuje do wszystkich środowisk, od uniwersytetu aż po podmost, każdego sobie momentalnie zjednuje, a przy okazji jest w nim coś na tyle fascynującego i magnetycznego, że nie sposób takiego delikwenta tak łatwo zapomnieć. Z taką to też osobą spotkałam się ostatnio. I uczucia moje są bardzo mieszane. Była to druga okazja, podczas której mieliśmy szansę się widzieć i spędzić razem trochę czasu. Przedtem był to cały dzień w stylu raczej podmost, teraz kilka długich godzin w warunkach bardziej cywilizowanych, może nawet trochę zanadto nadętych. Tu i tu było fajnie, ale tu i tu nie mogłam się zdecydować, na którą szalę przechylają się moje względem tej osoby uczucia. Z jednej strony wydaje mi się on fantastycznym człowiekiem, którego po prostu życie trochę za bardzo przeciągnęło, z drugiej jakimś blagierem, wypranym z uczuć typem o osobowości psychopatycznej. Wygląda jak zły, naprawdę zły chłopak z Pragi, ma taką twarz, taki styl, taki sposób bycia. Wystarczy jednak, że się rozpogodzi, a to wrażenie znika. Bije od niego jednocześnie tyle ciepła i jakiś mrożący chłód. Cholernie niepokojący gość. Jako jedyny z tamtego grona utrzymuje z nami kontakt wciąż, chciało mu się zrobić sporo kilometrów po to, by trochę pogadać, choć właściwie się nie znamy. Podczas rozmowy jest zarówno pewny siebie, jak i speszony. Gubi wątki, uciekają mu słowa i ma się wrażenie, że coś nie do końca trybi mu pod kopułą. A po chwili powie coś, trafi w samo sedno jakiegoś zjawiska, nad którym nikt się specjalnie nie zastanawia, przy okazji nazywając sprawy w taki sposób, jakiego nie powstydziłby się najlepszy pisarz. Historie, które opowiada, zdają się być wyssane z palca. A potem nieoczekiwanie znajdują jednak potwierdzenie. Jest młodszy, ale kompletnie się tego nie czuje. I wie się, że gdyby co - jest się przy nim bezpiecznym, choć jednocześnie się mu nie ufa. A to wszystko to odczucia zarówno moje, jak i reszty ekipy, która miała przyjemność go poznać. Nie spotyka się takich ludzi codziennie. Nasza ostatnia rozmowa toczyła się wokół tematów dalekich od codzienności, a każde pytanie dawało do myślenia. Wnioski bywały różne. Ze swojej strony miałam pewne obawy, zwłaszcza po ostatnich przemyśleniach dotyczących relacji damsko-męskich. Tu się one okazały zupełnie nieuzasadnione. On postawił sprawę jasno i zajęło mu to parę minut, kilka jedynie zdań. Wiadomym więc jest, że nie będziemy kumplami od piwa, choć jasne jest też, że nie pojawiają się żadne oczekiwania. Po prostu powiedział o tym, co myśli i w ciągu chwili zyskał tyle, ile inni nie zyskali przez długie miesiące. Nawet ja, czująca się wciąż - stety niestety - szczeniarą, przy nim czułam się jak kobieta. A to mi się dotąd zdarzało naprawdę rzadko.
Niesłychany jest ten gość, ale nie możemy wszyscy rozkminić, z czym go jeść, kim on tak naprawdę jest, czego od nas chce i czy będą z tego jakieś kłopoty czy wręcz przeciwnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz