sobota, 28 listopada 2015

echoes

Kampania reklamowa Milki okazała się w moim przypadku niezwykle skuteczna - nabyłam trzy sztuki, które w większości sama spałaszowałam. Tłumaczę sobie swoje postępowanie racjonalnie - muszę nagromadzić trochę tkanki tłuszczowej, bo najwidoczniej takowej nie mam. Wnioskuję po nieustannym uczuciu dojmującego zimna. Jest mi zimno od rana do nocy. Jak tylko wychodzę z łóżka - zaczyna się. Trwa ciągle, niezależnie od tego, czy jestem w domu czy na dworze. I nie kończy się wcale wraz z zalegnięciem w pościeli - mam piżamę z długim rękawem i sypiam w skarpetkach. Brrr! A nawet nie ma jeszcze mrozów. Jest jeszcze inne możliwe wytłumaczenie - marznę nie od zewnątrz, a od środka. Serce skute lodem.

***

Czytam ponownie historię Tyrmandów, ich listy. Bardzo ich oboje lubię, w sporej mierze za te listy. Pisali je, pisali dużo i o czymś. Do siebie. Uważali widocznie, że takie wzajemne listy są ważne. Na równi z rozmowami. Pisali o swojej codzienności, nadając jej specyficzne znaczenie. Zwracali uwagę na wszystko, na charakter pisma, na nagłówki, na papie i pocztówki, na styl, na słownictwo. Odnosili się nie tylko do treści. Bardzo mi się to podoba. Gdybym miała nawiązać jakąś głębszą damsko-męską relację jeszcze kiedykolwiek, chciałabym, żebyśmy do siebie pisywali. Ostatnio trochę przez wzgląd na to nie wypaliło.
Aktualnie prowadzę jedną małą korespondencję i lubię to. Lubię siebie pisaną, a to już jest dużo, bo ja rzadko kiedy siebie lubię. Ale w tych 'listach' lubię to, co piszę. Oczywiście za pół roku uznam to za chłam, ale póki co...

***

Rozmawiałam z Noelle przez telefon. Wspomniałam o przesuchym projekcie, który musieliśmy ostatnio zrobić.
- ... nie będę się rozwodzić, bo to było maksymalnie bezsensowne.
- Opowiedz! Ja się zawsze chętnie angażuję w bezsensowność!
Hmmm... Trochę a propos, ale z innej beczki. Usłyszałam coś, co spodobało mi się i przypasowało mi do wiecznych niepokojów, jakie doświadczamy. Niemożność ogarnięcia nadsensu. To powiedział Frankl, a ja Frankla prawie nie znam, więc przechwytuję to jedynie i zmieniam kontekst.

***
Pozostając przy filozofii. Ostatnio przeglądałam pierdylion memów. Robiłam to dlatego, że powinnam robić co innego. Choćby referat o filozofię zahaczający przygotować. Uznałam więc przeglądanie memów filozoficznych za zajęcie w jakiś sposób z tym związane i czułam się usprawiedliwiona. Do łez doprowadziły mnie dwa zachwycające obrazki. Na początek to. Nadwyżka nadsensu to bujda, prawda jest inna i Artur to wie:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz