most św. Rocha prezentuje się w piątkowe wieczory niezwykle pociągająco |
- Oooo, Hiszpanki! Piękne macie te spódnice! Dajcie mi numer do waszej szwaczki.
- Jak takie hiszpańskie artystki. Jakieś artystyczne kierunki studiujecie, co? Bo jakbyście studiowały np. prawo, to byście miały jakąś miniówę, taką o, i byście nie miały takich pierścionków i kolorowych paznokci.
- Mnie się to podoba, macie swój styl i wszystko w dupie. Mi tam to nie przeszkadza. W ogóle - punki mi nie przeszkadzają, skiny, czarnuchy...
- A oglądacie "M jak miłość"? Ja oglądam i się tego nie wstydzę. Mnie to porusza!
I tak dalej w tym stylu. Był z nimi jeden starszy gość, pan Zygmunt, który dla nas był niezwykle miły i szarmancki, ale zainteresował się też zwłokami spoczywającymi siedzenie przed. I taki dialog:
pan Z - jak ona ma na imię?
koleżanka zwłok - Kasia.
pan Z - Kasia, podnieś główkę, wstawaj.
koleżanka - nic z tego.
pan Z - Kasia, wstawaj! tata mówi! wstawaj do szkoły! po chwili, z rezygnacją - Kasia w dupie ma tatę...
No generalnie miła podróż, która uratowała nasz wieczór. I po raz kolejny dostałyśmy nauczkę, żeby nie sądzić po pozorach. I potwierdzenie, że wszyscy jakoś tam są wrażliwi na piękno. Nie mam na myśli tego, że my niby jakieś piękne jesteśmy czy te nasze kiece, pazury bądź szmelc, który nosimy na palcach, ale w ich mniemaniu takie to było, i dostrzegli, i powiedzieli. I teraz mówimy sobie 'cześć' i szanujemy się na dzielni.
W sobotę natomiast obejrzałyśmy "Jacka Stronga", podczas którego to seansu dostałyśmy prawie zawału, rozstroju żołądka i Bóg wie czego jeszcze. A potem wielka debata polityczna. Bo temat nam przecież poniekąd znany. Debata, ośmielam się stwierdzić, całkiem sensowna. Dla równowagi udałyśmy się natrzaskać sobie foteczek w plenerze, wśród ogołoconych pól, smutnych takich.
prześwietlona Kamala |
prześwietlona Indygo. na pustostanie. |
A potem pojechałyśmy na Odzysk, bo Kamala jest psychofanką jednej kapeli. Tam nas jeszcze nie było, więc obaw miałyśmy nieco, ale postanowiłyśmy zalać je nalewką z aronii. No i kurde - klawe miejsce, ten ich skłot. Szkoda, że się stamtąd wynoszą (ale niech mi nikt nie pieprzy o zdradzie ideałów, boooo... w ryj dać mogę dać. kurna). Naprawdę fajna atmosfera. I koncert też był zacny. Ten band - Niesamowita Sprawa - śpiewa z sensem i gra na poziomie, a w tym wszystkim widać ogromną pasję.
końska pieczątka wstępu na koncert. |
Odzyskowy pies anarchista. jeden z wielu. |
Niesamowita Sprawa! |
Mimo to wciąż w nas zostały jakieś takie pokłady niefajności.
- No wkurza mnie nadal wszystko, już sama siebie wkurzam.
- Jak ci pomóc?
- Nie wiem. W ryj dać możesz dać.
W niedzielę polazłyśmy oglądać sielskie anielskie pejzaże głuszyńskie.
.. przecież łąka to słońce... |
pan Roman i Angel |
Aleja Kasztanowa. Na Sypniewie. |
moja dziara - to miał być surfer. Kamali tatoo nie wyszedł, nawet to spartaczyła :P |
25 years and my life is still
I'm trying to get up that great big hill of hope
For a destination.
ah sunflower weary of time! |
A później całkowicie zaćmiło księżyc.
superksiężyca faza superwstępna. potem zasnęłam. |
I od wczoraj moja passa jakaś się zrobiła kapryśna co najmniej. Przepadł mi darmowy seans w kinie przez rozstrój żołądka, urodzinową kawę oddać musiałam bezdomnym, przez ten rozstrój właśnie, nadal nie znam swojego rozkładu jazdy na doktoraciku, a i w pracy nie wiadomo, czy będziemy do jutra czy dłużej i nie wiadomo, kiedy nas ktoś raczy o tym poinformować. Ahm, i rozwaliłam se kolano na schodach, jak stuknięta gówniara. Więc zła jestem i w ryj dać mogę dać. O.
[Kamala, starałam się. Twoja kolej.]
Znam kogoś na kim możesz się wyżyć. Bo mi się wszyściutkiego odechciało.
OdpowiedzUsuńTwój szefo? Czy Tobie mam skrócić męki?
UsuńJak wolisz. W zasadzie obie opcje są zadowalające w pewnym sensie.
UsuńW pewnym sensie. Tak naprawdę wiemy doskonale, że to środki doraźne. Ej, bez kitu, nie wiem, jak przetrwać tę jesień. Wpadam w panikę.
UsuńNom. Uświadom sobie teraz, że ona dopiero się zaczęła.
UsuńAła...
UsuńPatrz w niebo, wypatruj zurawi. Will
OdpowiedzUsuńTo sposób na przetrwanie jesieni? W niebo patrzę aż za często. A żurawie - jeszcze ich nie słychać, jeszcze chyba są. No bo przecież by nie uciekły nocą cichaczem, bez pożegnania, nie?
UsuńSą jeszcze. Nie to nie w ich stylu tak bez pożegnania. Można tez patrzeć w ziemie na trupy co z drzew spadać zaczynają. Pierdolca idzie dostać na te 2 stopnie o poranku. To zimno wszedobylskie. Will
OdpowiedzUsuńA mnie nastroiło wschodnio i te 2 stopnie też mi nie pasują, bo jak wylezę w kolorowych szarawarkach to mnie wezmą za debila.
UsuńLepiej w górę patrzeć jednak, przynajmniej jest szansa uchronić się przed kasztanem.
Ze schodów spadasz, sama chcesz się spizgać czy co ? Moja oferta nadal aktualna- W ryj dać mogę dać! A tym siniakiem na kolanie to podkreślić i uwidocznić nieugiętość pewnie chciałaś . No, no co za masochista i ekshibicjonista :P Jesień powitałyśmy wspaniale, trochę jednak zaczynam żałować, że tak otwarcie. Przeraża mnie ona bardzo. Coś czuje, że będziemy miały okazje skonfrontować się z najbardziej mrocznymi zakamarkami naszej duszy… Cóż w takim razie ja też wypatruje żurawi, ale z kasztana to chętnie nawet dostane, tylko w łeb koniecznie ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie tę nieugiętość chciałam podkreślić, a nie się spizgać.
UsuńKonfrontacja spoko, obyśmy tylko wyszły z tego spotkania zwycięsko!
Z kasztana chcesz w łeb? Żeby spokornieć, co?
W jakim sensie otwartości żałujesz?
Otworzyłam jej drzwi, a ta tej wtargnęła z wielkimi walizami, rozpakowała się od razu i wszystkie jej uroki na raz na mnie spadły :P Z kasztana w łeb, może jeszcze coś to mi pomoże na mój felerny mózg- należy mi się :D
Usuń