środa, 26 sierpnia 2015

comeback

Wypisałam się już ze wszystkiego, gdzie tylko się da, wczoraj słyszałam żurawie (chyba jeszcze nie odlatują? William, Ty się na nich znasz) i dotkliwie zmarzłam, dziś z kolei kilka moich i nie tylko zderzeń z rzeczywistością. Powrót do codzienności można więc uznać za właśnie realizowany. Jako i powrót do pracy. Nasza nowa siedziba jest tak ultraturbonowoczesna, że z trudem umiałam tam wejść. Wszędzie jest mnóstwo białych, szerokich i wysokich korytarzy, tak, że można jeździć na rowerze. Wszystkie drzwi białe i jeszcze nie oznakowane, więc stale się lękam, że wlezę nie tam, gdzie trzeba. Albo że zapomnę mojej magicznej karty otwierającej te drzwi, bo oto po ponad roku, jako zleceniowcy, doczekaliśmy się takich kart i nie musimy już być na cudzej łasce i niełasce i czuć się jak w więzieniu. Moooże i ta firma jest korporacją jakich wiele, ale nasz specyficzny zespół zupełnie się w to nie wpisuje. Wyglądamy każde inaczej, nikt jednak według biurowego dresscodu i w nosie mamy wyścigi szczurów. No i obecnie jestem team liderem, tylko że nasz team skurczył się do osób 3. A w sumie to 2, bo jedna jest na wyjeździe. I nie wiem, co to dalej będzie. Najbardziej lubiłam, jak było nas z 20 i koczowaliśmy w starej kamienicy, bez klimatyzacji i ekspresów do kawy, a miało to miejsce przed dwoma laty. No ale moje upodobania nijak się mają do rzeczywistości, na co nie ma zresztą sensu narzekać.
Czekam na weekend, podczas którego rzucimy się na resztki lata wygłodniale i zapomnimy o tej całej codzienności. Mamy dużo fajnych na ten czas planów.

8 komentarzy:

  1. Czym Ty jesteś?
    Współczuję. Im. Wspominając tempo jakie narzucasz przy pieszych wędrówkach to ja im współczuję. Z Tobą tej trójce będzie gorzej niż mojej dwójce ze mną. I nie ściemniaj, że pozostawione same sobie komputery Cię demotywują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeeeeny, jaki atak! Co Cię dziabło?
      I co, ja niby tempo narzucam? No co Ty w ogóle...
      A komputery samotne owszem, demotywują mnie.

      Usuń
    2. Nic. Muszę się nad kimś poznęcać. Ale - bądź spokojna. Idę katować swój kręgosłup.

      Usuń
    3. A, no tak. Czego ja się spodziewałam.
      Uważaj, by Ci dysk nie wypadł.

      Usuń
    4. Jeszcze nie czas choć jakieś poruszenie jest. Tez je slysze szczególnie z rana. Will

      Usuń
    5. Obyś miał rację, że to nie czas jeszcze. A one oby się wybierały jak sójki za morze!

      Usuń
  2. Duży zespół ma jeszcze tą zaletę, że gdy człowiek zgubi albo zapomni swojej Karty Która Robi *Pik*, zawsze ma w zasięgu wzroku kogoś, kogo może poprosić o wpuszczenie (chyba, że wejścia pilnują jacyś wyjątkowo sztywni ochroniarze).

    Nad Wetliną krążą ostatnio jakieś jastrzębie czy inne myszołowy, oglądałem je z przyjemnością nie kojarząc, że mogą już pakować walizy na zimę, także dzięki za przypomnienie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ochroniarzy nie ma. Zespół zaś ogromny mamy - jak mówiłam, 2 osoby. Reszta, mam wrażenie, patrzy na nas jak na ufoludy ("mamy kobiety na piętrze?!"), więc bałabym się ich o coś prosić. Nie możemy zgubić Karty Która Robi *Pik*. (:D)

      Przepraszam, że Ci zrąbałam przyjemność. Ja pewnie panikuję przedwcześnie. William mówi, że jeszcze nie czas.

      Usuń