- Nic się nie dzieje.
- No...
- Albo my nic nie czujemy.
- To nawet pewniejsze.
- Jesteśmy zblazowane.
- Albo na emocjonalnym głodzie.
-
-
- A co by się musiało stać?
- Nie wiem, musiałoby nas coś... coś takiego spotkać!
- Takiego nie z tej planety, nie?
- Nooo! Najlepiej metafizycznego, jeśli mistycznego nie.
- Nooo...
-
- Albo chociaż ktoś, żeby nas spotkał...
- A np. kto?
- Nie wiem no. Stara cyganka.
- Hm, no może. Choć ja bym wolała raczej, żeby mnie spotkał młody cygan.
- To ty możesz woleć, ja preferuję jednak starą cygankę, bo z dziadami dość jest problemów.
I oto dziś spotkała mnie ta stara cyganka. Zwykle w takich momentach zajmuję się czymś innym albo na zaczepkę odpowiadam w języku, którego tak naprawdę nie znam (zwrot "nie rozumiem" mam opanowany w pięciu). Ale dzisiaj tak nie zrobiłam, sama nie wiem czemu. Kobiecina była sympatyczna i byłam skłonna wspomóc ją tak po prostu, ale się uparła, że ona tak za darmo nie może, bo to nieuczciwe (sic!). No i roztoczyła przede mną wizję przyszłości, której siłą rzeczy musiałam wysłuchać, bo jakoś nie przyszło mi do głowy, by uciec lub chociaż zatkać uszy. Dziwne. To takie truizmy pewnie w większości, definiując moją obecną sytuację trafiłaby pewnie w przypadku wielu osób, no ale trafiła. To nawet dość zabawne, że teraz istnieje tyle tych kursów, studiów quasipsychologicznych, NLP i różnych technik manipulacyjnych, a takie cyganki z tego nie korzystają tylko tak po prostu znają ludzi. Ostatecznie to, co mi zapowiedziała leży mi tak nie do końca, ale mogło być gorzej. Ponoć czasem mówią niezbyt miłe rzeczy. Mogę to olać, ale mimowolnie nawet się zastanawiam, kto z mojego grona pasuje do opisywanych przez nią postaci, które mają rzekomo odegrać w mym żywocie taką a taką rolę. Zabawne. Tym sposobem stać się to może samospełniającą się przepowiednią.
Noelle, nic, tylko czekać tego młodego cygana teraz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz