Otóż, wkurza mnie zachowanie ludzi w środkach komunikacji. Opiszę jedynie dzień wczorajszy. Wsiadam rano w autobus, po skosie siedzi kobieta i je cukierki, michałki jakieś czy coś. Zjadła kilka, po czym wzięła sobie jeden z papierków i miętoliła go całe 20 minut, szeleszcząc przy tym. Jako że nie znoszę tego dźwięku, już po parunastu sekundach doszłam do stanu, w którym krew się gotuje, limfa wre. Przypuszczam jednak, że nie tylko mnie to wnerwiało. Uratowałam się słuchawkami.
W tramwaju ludzie sobie jadą ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi - smartfonami. W razie pojawienia się seniora jakiegoś, pochylają się nad smartfonem jeszcze bardziej, ewentualnie podziwiają widoki za oknem. Ktoś jednak zazwyczaj wstanie, nie mówię.
Jedzie sobie dziewczę jakieś, przystanek później wsiada następne, mówią sobie 'cześć, jak leci', po czym każda zakłada słuchawki i włącza muzykę, której bez problemu mogą słuchać też inni. I jadą sobie razem, koleżanki.
W tramwaju ludzie sobie jadą ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi - smartfonami. W razie pojawienia się seniora jakiegoś, pochylają się nad smartfonem jeszcze bardziej, ewentualnie podziwiają widoki za oknem. Ktoś jednak zazwyczaj wstanie, nie mówię.
Jedzie sobie dziewczę jakieś, przystanek później wsiada następne, mówią sobie 'cześć, jak leci', po czym każda zakłada słuchawki i włącza muzykę, której bez problemu mogą słuchać też inni. I jadą sobie razem, koleżanki.
Autobus mój, słynny 58, odjeżdża z pętli. Najpierw jednak na pętlę przyjeżdża, z ludźmi, którzy chcą wysiąść. Nie jest to jednak łatwe, bo na przystanku czekają ci, co chcą wsiąść i następuje konflikt interesów. Przepychanki itd. Trzeba mieć przecież wygodne miejsce do gapienia się w ekrany. Na jednym z nich zasiada pewien młodzian, wyjmuje z siatki żarcie na wynos, otwiera i plastikowym widelcem przez kwadrans wcina frytki, kurczaka i surówkę. Zapach intensywny, biesiada jak się patrzy. Kobiecie obok widocznie ślinka pociekła, bo z torby wyjęła kiełbasę i też zaczęła sobie chrupać.
Nie miałam farta wczoraj w podróżowaniu. A może zdziadziałam i się po prostu czepiam.
Trąbki, bębny i basy. Słucham sobie z głośników, za parę dni na żywo. Coroczna tradycja. W ogóle przecież życie takie ciekawe prowadzę, się nie nudzę.
Na nude. Zacznij robic to co ja. Patrz w sufit i śpiewaj: tyturuu .ruuuuruuuu tuururturuuuuuu o z tego:
OdpowiedzUsuńhttps://m.youtube.com/watch?v=C4yHcMG4d8M
Hah. Właściwie robię coś podobnego, tylko bez śpiewania.
UsuńZdaje mi się, że za słabo za nas wypiłeś ostatnio.
Otóż było odwrotnie. I jeszcze mam wstręt - nawet na zapach perfum...
UsuńNo to ja już nie wiem, na co winę za to wszystko zrzucić. Na co?
UsuńNa siebie. Niestety.
UsuńSpojrzałeś prawdzie w oczy. Ponoć to pierwszy krok do zmian. Przynajmniej w teorii.
UsuńSpojrzenie z pogarda. Przekasem.
OdpowiedzUsuń