czwartek, 9 października 2014

turning blue

Od soboty minęły 4 dni. W tym czasie odbyłam dwa spotkania towarzyskie, przeczytałam dwie książki, obejrzałam poryty film i zaczęłam słuchać muzyki, która hmm.. działa zbyt sugestywnie. A to wcale nie jest psychodela. A, i napisałam kilka maili. Bezsensownych zapewne, więc więcej nie piszę. Odwiedziłam bibliotekę i zagłosowałam na poznański budżet obywatelski. Tak, chcę, żeby na zboczach Warty powstała winnica, co jest oczywiście niedorzeczne i mało realne, ale co tam. Korzystam z przywilejów demokracji i głosuję, na co mi się podoba. A tak naprawdę jedyną pożyteczną rzeczą, jaką zrobiłam było oddanie krwi dnia wczorajszego. Poczułam się dzięki temu nieco lepiej. Ale to było wczoraj, więc to już nieaktualne. A propos - czy ja się z kimś umawiałam na to, że mu będę odkładać gorzkie czekolady? Bo coś mi dzwoni, ale nie wiem, w którym kościele. No właśnie - w którym kościele?
Dziś czwartek chyba. Znów mogę napisać, że szkoda, że nie piątek, choć to przecież bez większej różnicy. Boli mnie żyła. Czy to wystarczający powód, aby zostać dziś w łóżku? Może tak zrobię.

Błędne koło. Idealne koło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz