Kolejny dzień spędzam sobie na nicnierobieniu. Obejrzałam za to stary
film. Lubię bardzo stare polskie filmy, zwłaszcza te, które robił Has.
To było kino z ambicjami. A propos ambitnych filmów - obejrzę też "Idę",
bo jak dotąd tego nie zrobiłam. Skoro może będzie Oscar, to by jednak
wypadało.
Wczoraj z Noelle miałyśmy nad rzeką włoską kolację. Tokaj, mozzarella i oliwki. Przyszedł do nas z interesem jeden młodzian i zapytał, co robimy. Gdy powiedziałyśmy, że jemy włoską kolację, on powiedział: a to orientacja inna? Cóż. Widocznie tak to wygląda. Tym lepiej. Reszta wieczoru minęła nam trochę pod tym znakiem, bo chcąc dać kres propozycjom, którymi nie jesteśmy zainteresowane, tym się właśnie tłumaczyłyśmy.
Niestety, spotkałyśmy też starego znajomego, przez którego mam teraz
pociętą rękę. Za to dowiedziałyśmy się rzeczy dość ciekawej. Otóż nie
mamy kontaktu ze Strzygą nie dlatego, że zaczęło jej nieco odpieprzać,
ale dlatego, że się strasznie pokłóciłyśmy. Zaczynam mieć
wrażenie, że ja chyba naprawdę żyję w innej rzeczywistości niż niektórzy
ludzie. Mi się zdaje, że coś nie miało miejsca, a okazuje się, że się
mylę. Albo też odwrotnie. Np. kompletnie inaczej widzimy naszą 6letnią
relację z Hivem, zwłaszcza jeśli chodzi o ten pierwszy okres. Dużo
zresztą jest takich momentów, w których ktoś mi o moim życiu opowiada i
ja te sytuacje widzę inaczej. A przecież nie chodzę pijana czy ućpana.
Dziwne bardzo. Dobry przyczynek do schizofrenii.
Nie wiem, co począć z resztą wieczoru, bo nicnierobienie jest jednak męczące.
W warszawskich klubach przesiadują same dziewczyny, więc gdyby po nich sądzić, to proporcje lesbijek do hetero wynoszą 10:1. Ale akurat one zupełnie się nie bronią przed zaczepką, wręcz przeciwnie, same zaczepiają.
OdpowiedzUsuńCo do Idy, to miałam bardzo mieszane uczucia. Film jest ciekawy, ale mnie nie powalił. Wydał mi się dłużyznowaty.
Oskara nie będzie. Za bardzo on jest polski, za mało uniwersalny. Może będziesz innego zdania.
Może one nie jedzą włoskiej kolacji.
UsuńMnie też nie powalił, choć zasadniczo mi smakował.odczucia mam jednak podobne - jest za mało uniwersalny. Na nagrody zasługuje, ale w Oscara akurat wątpię, choć gdyby jakimś cudem wpadł, oburzona bym nie była.