i zatrzeć to różowe wrażenie. Eskalacja głupoty w naszym wydaniu zawsze kończy się albo czymś podłym albo nonsensownym, typu niedorzeczne wyzwania. Musiałam się wkurzyć jednak, bo ja np. różowych parasolek nie lubię. A... no. W związku z tym ze specjalną dedykacją dla Powodu mojej irytacji:
Anzelm czuł do Obłomowa żywą sympatię, albowiem w tym zbyt opasłym (?) młodzieńcu była wielka wiara w niemoc człowieka. W dobie zarozumiałych i dufnych w siebie pyszałków, którym się zdaje, że wszystkiego potrafią dokonać i wszystko potrafią zdobyć, bezradne rozmyślania Obłomowa w pozycji leżącej mają w sobie coś z gwałtownego protestu przeciw szaleństwu ludzkiej wszechmocy.
- R. Brandstaetter
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz