czwartek, 18 września 2014
Nie mogę powiedzieć z całą pewnością, bo może się okazać, że Roten czegoś nie zaakceptuje, że to okropne brednie, że nie przejdę antyplagiatu, że trzeba się będzie 100 lat pieprzyć z biurokracją i innymi głupimi formalnościami, ale.. chyba właśnie skończyłam. Po 10 miesiącach napisałam tę cholerną magisterkę. Co za kosmos. Czuję się dziwnie, o jak dziwnie. Tyle czasu, tyle stron, tyle zrywów i niemocy i o, koniec. Nie wiem, co ja sobie myślałam, jak zmieniłam mój temat o używkach na filozofię i mądrość, ale jeśli sądziłam, że zmądrzeję, to chyba mi nie wyszło. Mam wrażenie, że głupsza jestem niż przedtem. Albo więc coś poszło nie tak albo to tak działa. Zresztą, wnioski, jakie mi wyszły, ewidentnie przeczą mej mądrości. Nie wiem więc, czy to dobrze, że to ja się tym tematem zajęłam. Wprawdzie i tak nikt tego nie przeczyta ani nie pójdzie to w świat, ale i tak mnie to nieco frapuje. Jak mi dziwnie. Dziwnie lekko.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jak juz się obronisz, prześlij.
OdpowiedzUsuńHah, nadal przy tym obstajesz? W porządku, prześlę. Prawdopodobnie i tak jesteś tym bardziej zainteresowany niż np. mój promotor.
UsuńOczywiście.
OdpowiedzUsuń