Tak sobie myślę - czy ktoś, kto popełnia w kółko te same błędy i ciągle się wypieprza, a potem wstaje i idzie jednak dalej, to czy to jest taki codzienny, cichy bohater czy może frajer jednak. Hm? A może to zależy? Od sytuacji, od kontekstu, od punktu siedzenia? Za dużo myślę ostatnio. Nie ze swojej winy tylko zresztą (wina, wina, dobra, niech będzie przyczyna), ale to już też można odłożyć na półkę.
Muszę też przyznać wreszcie przed sobą, że mały ze mnie oszukista. I ten mechanizm wypierania, opanowany do perfekcji. Nie wiem, czy przed rokiem to był moment przebudzenia czy zamroczenia jednak. Wulkan wybuchł, ale właściwie co z tego. Jednorazowa erupcja. I teraz znów spać będzie przez długie lata? Ewentualnie od czasu do czasu mruczeć i dymić. Zabawne. Całe to 3, 2, 1, bum. I moje trampki, niezmiennie. Moje książki ukochane, będące przy okazji niezastąpioną tarczą. Słuchawki, pomagające stworzyć sobie świat własny, a w słuchawkach mocne, gniewne dźwięki. Tak dziś było w tramwaju, kiedy wbiegłam do niego, mimo, że jeszcze nie ruszał, kiedy klapnęłam w kącie, a potem klepnęłam się w czoło i tak jest przeważającą część czasu. Nawet nie jest mi przykro czy jakoś tak niefajnie. Myślałam, że skonam ze śmiechu. Jutro będę mieć zakwasy w brzuchu. Nie wiem tylko, co poradzić na to wszystko, ale tak się dłużej nie da. I na nikogo zrzucić tego balastu nie można. Och!
Taaaaaaaaake this bottle. And just walk away.
No fajnie, że FNM znów w Polsce będzie. Ekhem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz