Co powiesz na kawę jutro po południu?
Oto pytanie, jakie mi zadano. Zadano je niestety pisemnie, więc nieprzyparta do muru, zaczęłam kombinować. Najpierw stwierdziłam, że odpiszę później. Później sięgnęłam po telefon i nie wiedziałam, co powiem na tę cholerną kawę. Poszłam więc do matki.
- Mam iść na kawę jutro po południu? Poradź mi.
- Z kim?
- No z takim tam, anglistą.
- Skąd jest ten anglista?
- Oj nie wiem, co za różnica. Gadałam z nim kiedyś tam o muzyce i chyba siódmy raz już się pyta czy gdzieś z nim nie pójdę.
- No to idź.
- No ale nie wiem, czy chcę.
- To nie idź.
- Ale nie wiem czy nie chcę.
- O Boże.
- No co tej?! Zawsze masz problem, że się z niczym nie radzę. To teraz się radzę i co? I nie chcesz mi pomóc.
- No jak masz ochotę to idź.
- No ale nie mam tak całkiem.
- To napisz, że ma cię przekonać.
- Tsss.. niby czym.
-
- Hmm.. Jakby dorzucił duże lody, to nawet, nawet..
- No. No to napisz tak: kawa i duże lody, bo bez tego to w ogóle nigdzie nie idę.
- No ja pytam poważnieeeeeeee.
- No ja też pytam poważnie. Masz ochotę iść?
- Nie wiem.
- To napisz, że nie wiesz.
- Ta, super. Chcesz iść na kawę? - Nie wiem. Świetnie.
- O jeny, idź i mi nie zawracaj gitary. Co to w ogóle jest za anglista?
- Oj nie wiem, ale jak na swój wiek to wcale się nie orientuje jakoś świetnie w muzyce.
- Nie o to pytam. Nieważne. Idź i już. I daj mi już teraz spokój. Przynajmniej jest kimś, w sensie zna się na czymś konkretnym. A nie filozof jak wszyscy wokół.
- Jak pójdę to i tak nie po to, żeby iść z nim na kolejną kawę i kolejną i kolejną...
- A po co?
- Żeby udowodnić sobie i jemu, że się nie dogadamy.
- Jesteś szurnięta.
- Nie. Tylko niech wie, że i tak zmarnuje swój czas. I pieniądze. Ale dobra, sam tego chciał, niech ma.
- A jak wygląda?
- Nie pamiętam, widziałam go raz i to miesiąc temu, a ja nie mam pamięci do twarzy. Ja nie pamiętam, że Noelle ma grzywkę i za każdym razem nie mogę jej poznać, a ona ma grzywkę dopiero od 2 tygodni. I i tak już nie pamiętam.
- ...
- Ej no ale jak ja mam niby tę odpowiedź sformułować?
- A on jak sformułował pytanie?
- Że: co powiesz na kawę jutro po południu?
- Napisz, że źle sformułował pytanie i wobec tego nigdzie nie pójdziesz.
- Ej no ale po południu? To już lepiej wieczorem. Chociaż... Potem za późno wrócę i się nie wyśpię. Boże, czuję się jak Miauczyński. Małe błahostki, a nastręczają tyle trudności. Jak taki głupi test, w którym masz do wyboru dwie odpowiedzi: TAK i NIE, przy czym jak wybierzesz NIE, to test skończony, a jak TAK to jest jeszcze pierdylion innych pytań. Zniechęcam się od razu.
- Już idź sobie, moja cierpliwość się skończyła, a ty zaczynasz filozofować. Idź już, sio.
W międzyczasie Hiv wysłał mi fajowego linka.Ustawię sobie to na tapetę chyba.
Tak czy inaczej - powiedziałam (po 2 godzinach), że wolę wieczór. Nie wiem, czy wolę, ale to cząstka niezależności. Niech będzie gotów. Może to już go zniechęci i się wycofa. A jak nie to relacja z nieudanej randki już wkrótce!
Tylko piwo, chipsy i lista mogą mnie uratować od zguby. Postanowiłam przestać się hamować z czymkolwiek, a także udawać, że wszystko jest w normie. Może i zachowuję się jak wariat, ale co ja na to poradzę, skoro tak czuję. Poza tym - czy tak nie jest zabawniej? Dawno nie dostarczyłam sobie tyle radości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz