piątek, 9 maja 2014

kawa

Co powiesz na kawę jutro po południu?

Oto pytanie, jakie mi zadano. Zadano je niestety pisemnie, więc nieprzyparta do muru, zaczęłam kombinować. Najpierw stwierdziłam, że odpiszę później. Później sięgnęłam po telefon i nie wiedziałam, co powiem na tę cholerną kawę. Poszłam więc do matki.
- Mam iść na kawę jutro po południu? Poradź mi.
- Z kim?
- No z takim tam, anglistą.
- Skąd jest ten anglista?
- Oj nie wiem, co za różnica. Gadałam z nim kiedyś tam o muzyce i chyba siódmy raz już się pyta czy gdzieś z nim nie pójdę.
- No to idź.
- No ale nie wiem, czy chcę.
- To nie idź.
- Ale nie wiem czy nie chcę.
- O Boże.
- No co tej?! Zawsze masz problem, że się z niczym nie radzę. To teraz się radzę i co? I nie chcesz mi pomóc.
- No jak masz ochotę to idź.
- No ale nie mam tak całkiem.
- To napisz, że ma cię przekonać.
- Tsss.. niby czym.
-
- Hmm.. Jakby dorzucił duże lody, to nawet, nawet..
- No. No to napisz tak: kawa i duże lody, bo bez tego to w ogóle nigdzie nie idę.
- No ja pytam poważnieeeeeeee.
- No ja też pytam poważnie. Masz ochotę iść?
- Nie wiem.
- To napisz, że nie wiesz.
- Ta, super. Chcesz iść na kawę? - Nie wiem. Świetnie.
- O jeny, idź i mi nie zawracaj gitary. Co to w ogóle jest za anglista?
- Oj nie wiem, ale jak na swój wiek to wcale się nie orientuje jakoś świetnie w muzyce.
- Nie o to pytam. Nieważne. Idź i już. I daj mi już teraz spokój. Przynajmniej jest kimś, w sensie zna się na czymś konkretnym. A nie filozof jak wszyscy wokół.
- Jak pójdę to i tak nie po to, żeby iść z nim na kolejną kawę i kolejną i kolejną...
- A po co?
- Żeby udowodnić sobie i jemu, że się nie dogadamy.
- Jesteś szurnięta. 
- Nie. Tylko niech wie, że i tak zmarnuje swój czas. I pieniądze. Ale dobra, sam tego chciał, niech ma.
- A jak wygląda?
- Nie pamiętam, widziałam go raz i to miesiąc temu, a ja nie mam pamięci do twarzy. Ja nie pamiętam, że Noelle ma grzywkę i za każdym razem nie mogę jej poznać, a ona ma grzywkę dopiero od 2 tygodni. I i tak już nie pamiętam.
- ...
- Ej no ale jak ja mam niby tę odpowiedź sformułować?
- A on jak sformułował pytanie?
- Że: co powiesz na kawę jutro po południu?
- Napisz, że źle sformułował pytanie i wobec tego nigdzie nie pójdziesz. 
- Ej no ale po południu? To już lepiej wieczorem. Chociaż... Potem za późno wrócę i się nie wyśpię. Boże, czuję się jak Miauczyński. Małe błahostki, a nastręczają tyle trudności. Jak taki głupi test, w którym masz do wyboru dwie odpowiedzi: TAK i NIE, przy czym jak wybierzesz NIE, to test skończony, a jak TAK to jest jeszcze pierdylion innych pytań. Zniechęcam się od razu.
- Już idź sobie, moja cierpliwość się skończyła, a ty zaczynasz filozofować. Idź już, sio. 

W międzyczasie Hiv wysłał mi fajowego linka.Ustawię sobie to na tapetę chyba.
Tak czy inaczej - powiedziałam (po 2 godzinach), że wolę wieczór. Nie wiem, czy wolę, ale to cząstka niezależności. Niech będzie gotów. Może to już go zniechęci i się wycofa. A jak nie to relacja z nieudanej randki już wkrótce!
Tylko piwo, chipsy i lista mogą mnie uratować od zguby. Postanowiłam przestać się hamować z czymkolwiek, a także udawać, że wszystko jest w normie. Może i zachowuję się jak wariat, ale co ja na to poradzę, skoro tak czuję. Poza tym - czy tak nie jest zabawniej? Dawno nie dostarczyłam sobie tyle radości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz