Słabość ludzi wydaje nam ich dusze, czyni ich potrzebującymi. Ten ubytek elektronu, który ich jonizuje i usposabia do związków chemicznych. Bez przywar byliby zamknięci w sobie i niepotrzebujący niczego. Dopiero ich wady nadają im smak i czynią pociągającymi.
Prawda czy kwestia perspektywy?
***
Śniło mi się, że umarł autor jednego z blogów, na które zaglądam. Właściwie to nie umarł, a się zabił. A mówili o tym w Teleexpresie, gdzie zresztą pokazany był ten jego blog i ostatni wpis, o piekle mówiący. I on w moim śnie dziwną jakąś postacią był, bo niby był sobą, ale ja go znałam, choć nie osobiście, ale mieliśmy jakąś relację. Ponadto był osobą publiczną, trochę jakby Tomkiem Beksińskim, nie wiem z jakiej paki. Byłam więc mocno wstrząśnięta i napisałam maila do naszego wspólnego znajomego, pierwszego maila, po długiej przerwie. Że X nie żyje. Mając przy tym pewność, że on też będzie wstrząśnięty.
Głupie jakieś. Jak wstałam, to od razu sprawdziłam, co słychać u owej persony. Tytuł może w istocie dwuznaczny, ale o piekle nic nie ma. To pewnie przez ten wypadek wczorajszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz