Na sam początek - o jakże się uśmiałam.
Poza tym się dowiedziałam, że jestem Jasminą oraz Vaderem. Ach styczeń, ach luty! (Noelle, czy Ty przy tym słowie też pomyślałaś o.. ? ;>)
***
Ostatnio zaczęłam się bawić z obcymi ludźmi. Tylko oni nie wiedzą, że się ze mną bawią. Zabawy te przebiegają na 3 możliwe sposoby i rozgrywają się zazwyczaj w przestrzeni miejskiej, na ulicach i w tramwajach. Można np. upatrzyć sobie kogoś i się na niego gapić. Kiedy się spojrzy, gapić się dalej. Ale nie bezmyślnie ani nie chamsko. Tylko się gapić wesoło i zaczepnie. Reakcje są przezabawne.
Można też np. kogoś małpować, siadać tak jak on, smarkać w tym samym momencie itd. To jest jeszcze zabawniejsze, bo taki delikwent nie wie, o co chodzi. Ach, no i oczywiście zgrywać głupa przy tej okazji. I wreszcie można z kimś się udać na przechadzkę. W sensie iść obok, jakby się szło razem. To odkryłam całkiem niedawno i zazwyczaj nie praktykuję tego celowo, tylko niechcący mi wychodzi. Np. wczoraj. Wysiadł z tramwaju taki chłopak i szłam przez chwilę koło niego, po czym go minęłam. Ale on wyrównał, nieświadomie zapewne.Więc potem wyrównałam ja. I tak już szliśmy, spory kawałek, jakbyśmy razem byli. Myślę, że by się nie zdziwił nawet, gdybym go chwyciła za rękę. Inna wersja: można się ścigać. Na odcinku Hetmańska - Krauthofera wygrałam. I przez to nie zmarzłam.
Wiem, że mi odbija, ale co ja na to poradzę. To też taki eksperyment, na ile ludzie są czujni i na ile mają poczucie humoru. A mi się przynajmniej nie nudzi.
***
Och Corey, Corey. Aż mi się mp3 rozładowała dziś (dlatego potem muszę dręczyć ludzi). Myślę, że nadszedł już czas, aby się spotkać. A że okazja się ku temu nadarzy..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz