wtorek, 31 grudnia 2013

refugium

No to mamy Sylwestra. Miałam kilka propozycji, z czego najciekawszą i najsensowniejszą szlag trafił w minionym tygodniu. Właściwie to i lepiej, bo kto wie, co by mogło z tego wyniknąć. Pozostałe propozycje odrzuciłam, chyba zbyt dosadnie. W efekcie spędzam dziś wieczór w towarzystwie wyłącznie własnym. Nie licząc mojego zestresowanego psa. Gdzieś na górze już się zaczęła impreza. Ja sobie puszczę zaraz Morphine (jakże to dziś adekwatne, hah) i się wkrótce zresetuję. Liczę na zbawienne resetu skutki. Tymczasem gawędzę z Lil, na odległość niestety, i takie towarzystwo absolutnie mi odpowiada. Nie siedziałam w domu w Sylwestra od chyba 8 lat. Najwyższy czas nadrobić. Póki mam dom, hah. Wybitnie czarny jest mój humor obecnie, ale czarny jest najlepszy, a działa tak samo jak i różowy, może nawet lepiej.

Nie sposób nie analizować. Dochodzę więc do wniosku, że w tym roku dostałam niezłe bęcki. Na każdej właściwie płaszczyźnie, prócz może zdrowia własnego. Poza tym działy się i dzieją dramaty większe i mniejsze. Naprawdę, dawno tak nie zgarnęłam (o ile kiedykolwiek) nie z własnej winy, a z przyczyn okoliczności zewnętrznych. Nie uważam tego roku bynajmniej za zły, chyba mam jednak całkiem nieźle poukładane we łbie, wbrew wszelkim pozorom, skoro wyciągam z tego wnioski i traktuję jako cenne lekcje. Karku może nie schylam, ale też się wielce nie szarpię i nie warczę. Tak, z siebie w tym wszystkim jestem właściwie bardzo zadowolona.
Ale ja to ja, a moje życie to trochę co innego, bo nie tylko ja się na nie składam. Ono wygląda już dużo bardziej chaotycznie i nienormalnie momentami. Przedwczoraj, po alternatywnym sylwestrze, stojąc z Tormem na parkingu, wstawieni i upaleni, doszliśmy do wniosku, rozmawiając o dystansie, że moje życie się do mnie zdystansowało. Nie ja mam dystans do swojego życia, tylko ono ma do mnie. Nie bierze mnie poważnie. Ależ to wtedy było zabawne, dawnośmy się tak nie uśmiali. Nie rozumiem, dlaczego teraz nie jest to aż tak bardzo zabawne.

No nic, magii już nie życzę, bo to się dla mnie osobiście skończyło źle, więc życzę.. hmm.. Nie no, nie wiem dziś. Póki co resetu.

4 komentarze:

  1. Ja bawię się świetnie! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba nie mam rozeznania co do tego, jak się bawię. Ostra impreza, nie ma co.

      Usuń
    2. No, moja kochana, Twoje zdrowie piję! Czuj, że czujesz!

      Usuń
    3. Pij za mój rozum lepiej (chyba że o zdrowie psychiczne chodzi ;P). A to ostatnie to w istocie przydałoby się. Nie tylko mi ;>

      Usuń