sobota, 16 listopada 2013

Zimno i wietrznie. A jednak nie do końca suche policzki. Emocje? Chyba wracają. I nie mogę spać.
Skończyłam dziś "Dziennik' i było tak, jak przewidziałam. Nie udźwignęłam tego. Próbowałam wyjaśnić, spotkałam się z niezrozumieniem.
A dalej... Wśród dni płynących raczej w znieczuleniu co jakiś czas, bardzo rzadko, zdarzają się takie, kiedy jestem centrum wszechświata i przepływa przeze mnie wszystko. To się dzieje właśnie dziś. Czymkolwiek jest dziś, bo w sumie jest po 3 i ja nie wiem, czy jest jeszcze wczoraj, czy już jutro. W każdym razie - nie jest szczególnie zabawnie. Powinnam spać, przez to zmieniłam miejsce pobytu na powrót na swój pokój, ale się nie da dziś. I pełnia się piękna szykuje..
Czy szukam? Oczywiście, że tak. Stale. Uparcie i skrycie. I szukam dla szukania, bo znalezienie wydaje mi się niemożliwe. Ładnie się komponuje z idealizmem, prawda?
A na deser pytam, co słychać, bo przecież ja myślę, martwię i dawno to i tamto. W odpowiedzi słyszę coś o badaniach i chemii. Lil ściska mnie za rękę i jesteśmy przerażone.
Książki, muzyka i cholerne mrzonki. Nie za miesiąc, ale nie za dwa. Błagam, pozwól mi się ugryźć, raz, choć to pewnie bez sensu. Inaczej kompletnie zwariuję. Ja się po prostu muszę na moment zatracić, a nic bardziej adekwatnego na koniec tego chorego roku ani ogólnie nic bardziej odpowiedniego nie znajdę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz