czwartek, 14 listopada 2013

Och, doprawdy? Co za nuda.

***

Jak co czwartek dostaję na głowę. Od rana Lil i rozmowy o samobójstwach, potem plany pieczenia Włóczykijów (drżyjcie wszyscy), a teraz siedzę i siedzieć będę przez czas jakiś jeszcze i nie rozumiem kompletnie nic, z tego co powinnam anotować, biorąc więc pod uwagę moją zabawną wyobraźnię, mogę się poddać autosugestii i odsłuchujący będą mieli kupę śmiechu. Albo przerażenia.
No, i jak to mówią - nie ma tego złego. Moja zeszłotygodniowa furia zaowocowała całkiem konstruktywną debatą na tematy społeczno-polityczne, zahaczając też jednak o literaturę i muzykę.
Rezultatem okazał się zakład przeze mnie poczyniony odnośnie tego, kiedy spadnie pierwszy śnieg. Mój konkurent obstawia 27.11, ja 5.12. Ktoś chciałby się przyłączyć? Nagrody czekają atrakcyjne, a dodatkowo zwycięzca otrzyma o jednego Włóczykija więcej.

Ech rety, niech żyją czwartki!

I fajny zwrot po niemiecku umiem - donnerwetternocheinmal!

4 komentarze:

  1. W sumie powinnam iść spać, ale nie idę jednak.

    Myślę, że to są bardzo praktyczne sprawy: śmierć powinna być estetyczna, szczególnie jeśli od nas zależy. Dlaczego rozmawiamy o tym przed 8:00 rano? Może to pobudza do głębszych refleksji znaczących cały późniejszy dzień... albo po prostu jesteśmy trochę dziwne. Hm, to drugie bardziej mnie przekonuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie.
      Tak, nie trudźmy się, też jestem za drugą opcją.

      Ej nie mogę się dziś pozbierać.

      Usuń
  2. padał dziś, Twój konkurent był bliżej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No coś Ty, taki się nie liczy! Musi być widoczny, namacalny, a nie znikający w kontakcie z podłożem.

      Usuń