Od jakichś trzech lat po domach chodzi poprzebierana dzieciarnia. Nawet po osiedlach, blokowiskach. Psikusów nie robią, ale cukierków się domagają. Były w promocji, to kupiłam. Jak będą ładnie przebrane, to dostaną. A że mam w domu maski, jeszcze z podstawówki, nawet nieco straszne, to będziemy gówniarzom w maskach otwierać, robiąc głośne BUUU! Niech sobie nie myślą, że się bawić nie umiemy. Wzrastają też szanse na to, że się przestraszą, zwieją i cukierki zostaną dla nas.
I w ogóle no. Będzie fajnie. Będę udawać, że wczorajszy wieczór się w ogóle nie wydarzył. Wyprę go z pamięci. Nic się przecież nie stało. Nic a nic
Mhroczne, mocniejsze uderzenie na dziś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz