Siedzę sobie w pracy. Sama, nikogo na razie nie ma. I oczywiście - mogłoby tak zostać. Wcale bym się nie opieprzała, pracowałabym dzielnie i przykładnie. Ale lepiej nie mieć złudzeń. Przyjdą pewnie niedługo i - co najgorsze - zapalą światło. A tak jest przecież najlepiej. Bo aktualnie siedzę w półmroku. Na cholerę mi światło, skoro i tak się nie ruszam sprzed komputera.
Na osłodę mam gorącą czekoladę. Na dobitkę - dentystę. Cieszę się ogromnie, że go jeszcze ujrzę, ale naprawdę nie mam ochoty na kolejne tortury.
Spałam dziś u Noelle. Zjedliśmy wszyscy zapiekanki i mieliśmy oglądać Stalkera. Żeby nie posnąć wypiłam kawę i energetyka. Zasnęłam na fotelu po 40 minutach. Muszę napisać do producenta tego ohydztwa, że działa odwrotnie i żądam odszkodowania.
Morfeusz odszedł na chwilę, kiedy już przeniosłyśmy się do łóżka. Tam przekazałam Noelle sensacyjną dla niej informację o związku jednej naszej doktorki. Związku z kobietą. Bo Noelle nie wiedziała.
- no co ty?!
- no, serio.
- oooooo jaaaa.
- no. dziwnie byłoby widzieć kogokolwiek ze swoją żoną czy mężem, ale widzieć ją na wykładzie ze swoją kobietą i jak sobie okazują sympatię, no, mocne.
- ale jaja. nie mam z tym problemu i uważam, że to spoko, ale to też dziwne na maxa nie? jakby jakiś błąd w naturze.
- no tak, bo w naturze chodzi o prokreację, a tu takowa nie wchodzi w rachubę.
- jakby natura zrobiła błąd, kumasz. jakby coś drukowała i jakby nagle zrobiła literówkę.
Prawie się udusiłam.
I zastanawiam się, czy jest gdzieś na świecie jeszcze jakieś dziecko, którego ukochana maskotka, bez której nie zaśnie, nazywa się... Johnny Cash.
***
A teraz coś ciekawego. Na długie jesienne wieczory, dla nołlajfów, znudzonych, chcących znaleźć pretekst dla niewykonywania obowiązków, interesujących się ludźmi, ciekawych świata, lubiących interaktywne zabawy czy co tam jeszcze: http://outmywindow.nfb.ca/#/outmywindow Enjoy!
***
Ha, wciąż nikogo nie ma!
Właśnie się w to pobawiłam i serdecznie polecam! To coś jakby siedzieć sobie niewidzialnym, u kogoś w domu i oglądać wszystko co i jak robi, i jak ma w mieszkaniu, a przecież marzę o czymś takim od wiekow!
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że nie jestem Marksem... a i mam nadzieję, że jednak głupota nie jest dziedziczna, tak a propos tego wspomnianego dziecka ;p
Ja się będę bawić często chyba, bo to nawigacja możliwa może nie nieskończenie, ale bardzo dłuuuugo. I też pomyślałam o tym, że to spełnienie marzeń.
UsuńJuż nie pamiętam czemu miałaś być Marksem, ale masz rację - dobrze, że nie jesteś.
Wspomniane dziecko, cóż... Nie miałabym zbyt dużych nadziei raczej.. Nawet jeśli głupota nie jest dziedziczna (w co też wątpię), to można ją nabyć. Biorąc pod uwagę, że śpi z Johnnym Cashem i ma przyjemność słuchać nas dość często, powiedzmy sobie prawdę - nie ma dla niej ratunku.