Kiedy my odpoczniemy w końcu? - spytałam moją bratanicę. Nigdy już - odpowiedziała mi. Zaczynam powoli jej wierzyć. Latam ciągle jak wariat, a znam przecież takich, co latają więcej. Jak oni żyją? Bo ja zaczynam mieć dość. Oczywiście, niekoniecznie wszystko to robić muszę, ale powinnam. Nie mogę nie robić i np. zamiast tego leżeć sobie w kocu i słuchać muzyki.
Np. muszę robić projekt. O stałych bywalcach speluny. Sprowadza się to do tego, że siedzę tam co tydzień i zbieram ich namiary, żeby potem z nimi pogadać. Najlepiej załatwić to mailowo. Ale też prowadzę obserwacje, czy tam coś. Na trzeźwo. Jest więc między nami spory dysonans.
Wczoraj na przykład. Siedzę sobie, przychodzi nijaki Sebastian.
- wszystko gra?
- jak najbardziej.
- czemu masz czarne paznokcie?
- bo lubię ten brak koloru.
- mhm. no, lepsze czarne paznokcie niż czarne myśli.
- heh.. właśnie. sam widzisz.
- to wszystko dobrze?
- tak, dziękuję.
- a mogę łyka piwa?
- to sok. proszę.
- wiesz co?
- hm?
- jesteś zajebista.
- <facepalm> nooo, wiem.
Zaczyna mnie po rękach całować.
- jak mam cię uszczęśliwić? mogę jakoś?
- możesz, możesz. widziałam, że jesteś królem parkietu. tańcz więc.
- tak? dobra!
Oto jak się nacierpieć muszę w imię nauki. W ogóle to średni widzę w tym sens, ale nasza doktorka, ta sama co zagina działanie natury, przeciwnie. Ale za miesiąc już będzie po wszystkim. Coś mi jednak mówi, że to będzie najbardziej znamienny projekcik na tych studiach. Oni wszyscy są tak popieprzeni. Wiem, jednego z nich znalazłam całkiem przypadkiem na blogu. Bo ma bloga. Czytałam i polubiłam go, ale wolę go bliżej nie znać, nie mam już siły na takie przypadki.
Za tydzień koncert. To już coś innego, to już tylko muzyka. Kurde, pierwszy koncert w tym roku. Jeszcze wyjdę z nałogu!
***
Zerkam sobie na wczorajsze notowanie i kamień spadł mi z serca. Bo Podsiadło spadł. Niestety tylko o 1 pozycję, ale ufam, że będzie kontynuował tę tendencję. Chyba przestanę bojkotować listę. Znów będę głosować, a w przyszły piątek żadna siła mnie sprzed radia nie ruszy. Zawinę się w koc, zrobię kakałko i będę mieć spokój święty.
Żałuję, że wczoraj nie siedziałam sobie w kocyku na dywanie. Zamiast pogawędek z Sebastianem wolę przecież jednak yhm.. inne pogawędki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz