Bo miałam wyjaśnić dlaczego w liceum byłyśmy krytykami. Albo nazywając rzecz po imieniu - dlaczego były z nas cyniczne, złośliwe zołzy.
Nasza klasa była dość specyficzna. Przekrój przez wszelkie możliwe typy i style życia. Były dresy żyjące siłownią. Byli metale (którzy potem pościnali włosy, ten co nie ściął zrobił dready i zaczął słuchać polskiego reggae). Była gotka (pod koniec w czarnych, ale jednak szpilkach). Była skejtówa. Była modelka. Były różowe dziewczątka i plastiki. Były osoby zwyczajne i fajne. I byłyśmy my. Prawdziwy mix, klasa humanistyczna, o profilu filozoficznym.
No i np. jedno z różowych dziewczątek - nazwałyśmy ją (dobra, ja to zrobiłam) Pamprem. Bo ona wszystko miała w pamperki, zeszyt, ubrania, piórnik, absolutnie wszystko. To przecież nie jest obraźliwe no... Pamper np. miała w zwyczaju przychodzić w różowej bluzie z napisami : shopping in London, shopping in LA, shopping in Barcelona, shopping in Madrit etc. Do tego ubierała glany, które miały poprzyklejane biedronki. No i ona żyła głównie związkiem z Pawciem. Spędzała z nim czas leżąc na kanapie i oglądając "Na Wspólnej". Gdy nie widzieli się 1 dzień - płakała. W ogóle często płakała.
Prawdziwą gwiazdą była jednak Szuszu. Miała bujne bardzo blond włosy, rzęsy do nieba nieustannie mrugające, opaloną skórę i w ogóle, ten typ. Szuszu dlatego, że mówiła w taki specyficzny sposób, lekko szszszszumiąc. Pomysł oczywiście mój. Ogólnie Szuszu była w porządku i nawet sympatyczna, w pewnym sensie ją lubiłam. Ale była tak ekhem.. nierozgarnięta. Np. na pytanie, jak wabił się pies Rzeckiego, subiekta z "Lalki" Szuszu odpowiedziała, że Fąfel. Jej zdaniem stan wojenny wprowadził generał Jerozolimski. Adam Mickiewicz z kolei tworzył w renesansie. A renesans był w XX wieku. To akurat była próbna matura.
Samą siebie przeszła jednak podczas referatu z WOSu. Tematyki nie pamiętam, pamiętam tylko, że robiła wywiady. Np. z Michałem Figurskim. Oraz z Kasią Wilk. I właśnie wspólnie z nią doszły do wniosku, że głosy wyborcze wrzucamy do... ambony. Taaak. Ale że machała rzęskami i słodko się uśmiechała, dostała za to szóchę. My miałyśmy o anarchii. Nawet się ubrałyśmy jak punkówy. Pół nocy czytałyśmy milion rzeczy o anarchii. Nie dostałyśmy szóchy.
Tak nas to osłabiło, że założyłyśmy pewną hmm.. grupę terrorystyczną. Prowodyrką tego przedsięwzięcia nie byłam wyjątkowo ja, lecz Emila. Grupa była oczywiście abstrakcyjna i nie podejmowała żadnych działań. Funkcjonowała jako idea. I jej głównym celem było nawet nie tępienie, ile piętnowanie głupoty. Bo głupotę piętnować należy. Nasza grupa terrorystyczna nazywała się... Ambona.
logiczne, z ambony się strzela.
OdpowiedzUsuń