Nowy problem, juhu! Portfel mój dokonał żywota. Miałam go z 10 lat i bardzo go kochałam, więc teraz ubolewam. Był skórzany i pakowny, granatowy z wygrawerowanym kwiatowym ornamentem. I dostałam go na jakąś Gwiazdkę czy urodziny od ludzi, których nadal bardzo lubię i z którymi o dziwo wciąż mam kontakt, od sąsiadów mojego ojca. A teraz się zbuntował i już do niczego się nie nadaje. Tak mi przykro.
No i mam kłopot, bo nie mam teraz w czym nosić dokumentów, niepotrzebnych do niczego karteluszek i pieniędzy, których nie mam. Ja sama znalazłam w szafie 2 stare portfele. Jeden jest w niebieskie moro i jest rozpruty. Drugi nie ma kieszeni na drobne i w dodatku jest różowy. Oba są małe, nie pomieszczę się w nich. Odpadają. Z pomocą pospieszyli mi też życzliwi mi ludzie - matka, która zaproponowała mi czarny skórzany bardzo podłuuużny portfel, którego jedyną wadą jest to, że nie podoba mi się ten kształt oraz przede wszystkim kiczowaty złoty zamek. Oraz Hiv, który wykonał gest wielki - udostępnił mi bowiem swój portfel prosto z Hiszpanii, czerwony z logiem Barcy. Naprawdę doceniam i wzięłabym go, ale on też nie jest zbyt pakowny. Poza tym, już mnie ktoś zdążył ostrzec, że może być różnie jak trafię po drugiej stronie lady na kibica Reala.
Nie mam więc portfela. Noelle, widzisz, ja nie dam rady czekać do Gwiazdki. Nie musi być kolorowy, byle pakowny. Może to nieco bezczelne (jak wtedy z kinem), ale przecież i tak zapytasz. A tak to możemy udawać, że nie pytałaś i sprawdzimy swe aktorskie talenta.
Zacna psychodela wczoraj na Trójce koło północy była, kiedy akurat malowałam tęczę w butelce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz