środa, 21 sierpnia 2013

spór


(...)

- nuda, moj drogi, akurat nam będzie zawsze towarzyszyć.
- a to niby dlaczego?

- bo nam ciągle trzeba wrażeń wiesz, typ poszukujący.
- tak... ale to właśnie nie jest nudne tylko trzeba zacząć szukać.
- no a co my robimy cały czas!
-  no ale może kiedyś trzeba przestać szukać we własnej głowie, mimo że to ciekawe miejsce.
- oh blabla. to niemożliwe!
- dlaczego?
- musieliby nam lobotomię zrobić.
- ok... mam inny pomysł. dać się poznać? niekoniecznie... musi być to dialog, różne są formy dialogu.
- moje studia nauczyły mnie jednej rzeczy 'komunikacja międzykulturowa (ale też w ogóle) jest możliwa ale nieprawdopodobna' - dr hab. ekscelencja Zapor. więc dialog dialogiem ale nigdy nie nastąpi takie całkowite sklejenie.
- możesz rozwinąć tę myśl?
- chodzi o to że zajmujemy jako ludzie różne postawy propozycjonalne wobec wszystkiego,
więc dialog dialogiem ale nigdy nie nastąpi takie całkowite zespolenie. mamy inne emocje, uczucia, bagaż doświadczeń itd. i dialog pozwala nam poznać postawy propozycjonalne naszego interlokutora, ale nie zrozumiemy ich nigdy i nasze stanowisko będzie zawsze odmienne w przeważającej ilości rzeczy. plus do tego to, że jesteśmy egoistami i zawsze to co nasze będzie najważniejsze. i tym samym szlag trafia porozumienie. więc generalnie jest jakaś nadzieja na to, że się nam uda dogadać, ale jest ona tak nikła że szkoda w ogóle gadać. wiesz, ja mogę poznać Twoje stanowisko a propos np. Twojej choroby ale ja go nie zrozumiem, bo ja jestem zdrowa.
-  ja się z tym nie zgadzam.
powiem więcej - humanistyczny bełkot
- jak se chcesz, ja się zgadzam. zawsze jesteśmy z wszystkim sami, bo nasze życie jest tylko nasze, inni żeby nie wiem co nie mają do niego wstępu. nikt nie dowie się jak ja się czuję z tym, że nie wiem, nie wiem gdzie mój brat jest.
- chyba, że ktoś też nie wie, gdzie jest jego brat i darzy brata podobnym uczuciem.
- podobnym. ale nie takim samym. nikt nie jest taki jak ja ani jak mój brat, żadna relacja nie jest taka jak nasza. to doświadczenia tylko zbliżone, nie takie same, pomijawszy fakt że takich ludzi jest pewnie garstka, a ja ich nie poznam, w każdym razie szanse na to nikłe więc staje na tym, że możliwe ale nieprawdopodobne.
- wg matematyki - owszem prawdopodobne, chyba że rzeczywiście dążysz do 100% integracji, to oczywiście, że nie, ale takie rozwiązanie nie ma sensu.
- nie jestem wcale przekonana czy nie ma. albo się rozumiemy albo się nie rozumiemy. czasem zwykła pierdoła jak np. to że nie wiem, jakiś mój znajomy nie skuma dlaczego beczę kiedy oglądam „Wichry…” sprawia, że się czuję absolutnie sama we wszechświecie a ten człowiek, mimo że siedzi obok, wydaje się obcy i cholernie odległy ode mnie.
- ale myślę, że ucieka Ci tutaj jedna ważna rzecz.
a mianowicie zdolność do empatii... i odczuwania, tego co czuje druga osoba.
- empatia sratia. co z tego że Noelle ma ją rozwiniętą bardzo skoro nie ma takiego życia jak ja i to wciąż tylko teoria. jej może być przykro, że ja nie wiem, gdzie on jest, ale ona tego NIE POCZUJE.
- właśnie, że czuje. dlatego jej przykro. gdyby nie czuła, miałaby to w dupie.
- kurde, ale to nie jest jej problem. ona o tym nie myśli po nocach. ona myśli o tym, że nie układa jej się  co innego. mimo że jest jej przykro z mojego powodu, a mi jest przykro z jej. Ale nie rozpłaczemy się przez swoje nawzajem powody!
- ale to, że nie odczuwa tego w trybie ciągłym, nie znaczy, że nie rozumie samego uczucia.
- nie, nie rozumie, bo go po prostu do cholery nie zna, bo to mój brat no! nie można zrozumieć czegoś czego się samemu nie doświadczyło. rozumie tylko mechanizm, nie wiem, wyobraża sobie, ale na tym koniec.
- można. na tym polega empatia. ale najpierw trzeba coś samemu czuć, a później tylko postawić się na miejscu tej osoby. odczucia to procesy chemiczne, u każdego człowieka dość podobne.  różnimy się głównie wrażliwością i intensywnością ich odczuwania.
- sory, ale jak dla mnie to to jest bzdura.
- no bzdura... bo nie odczuwasz empatii.
- bo Ci głowę urwę jeśli ja nie odczuwam to nie wiem kto odczuwa, ja się wczuwam aż za bardzo. ale nie stanę się tą osobą, w którą się wczuwam bo ona to ona, a ja to ja. NIE DA SIĘ wleźć komuś do łba, choćby nie wiem jak się chciało, to jest niemożliwe.

- owszem - da się. i tym się zajmuje psychologia.
-
psychologia to jest następna bzdura. nakierowana na zdzieranie z ludzi kasy.
- masz rację, ale nie do końca. psychologia ma sens... ale zarabianie na tym, rzeczywiście uważam za nieetyczne.
- dobra, jeśli chcesz to żyj sobie w tym przeświadczeniu, też w nim kiedyś żyłam, ale okazuje się że to jest lipa. ale oczywiście - masz wolność wyboru.
- no ... nie jest lipa.
-  zawsze podkreślasz sam – egoizm. jesteśmy egoistami i wszystko co robimy, nawet dla innych, robimy i tak dla siebie.
- no i bardzo dobrze!... to jest właśnie w tym wszystkim najlepsze, że ktoś chce... dla siebie... zrobić coś dla Ciebie.
- no to jest ok, ale ty w tym jesteś skutkiem ubocznym, ot, bonusem, on to robi przede wszystkim dla siebie. a nie bo mu przykro bo tobie coś tam.
- źle na to patrzysz. on to robi dla ciebie... ale dlatego, że sam tego chce.
- dobra, starczy. chyba już się zorientowałeś że zdania nie zmienię, mam to przemyślane od podstaw.
- no to masz lipne podstawy.
- nie wierzę że to powiedziałeś.
- no przykro mi, ale czasem tak bywa.
- no masz rację, czasem bywa tak że się ludzie zachowują jak kompletne młotki - bo ja wolę brunetki a ty blondynki więc ty masz zjebany gust.
- widzisz, Ty zakładasz, że egoizm jest czymś z natury złym…
- nie do jasnej cholery egoizm jest naturalny, a więc dobry. tak samo nie jest złe to że nie możemy się wczuć w drugiego człowieka. to jest dobre, bo nas chroni. inaczej byśmy zwariowali w mgnieniu oka i zabijali się co 4 minuty z powodu cierpień nie tylko swoich, ale i wszystkich ludzi wokół.

(...)

Włączenie się w spór mile widziane.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz