Się duszę. Bo mam kumulację myśli czy bo jest duszno? Tyle mi po głowie chodziło, jeszcze przed paroma chwilami...
To taki długi dzień. Długi, intensywny i męczący niesłychanie. Kolejna lajfstajlowa notka. O życiu, uhm.
Zadziwiające, że najlepiej mi dziś zrobiło spotkanie z cudzym ojcem. Taki normalny gość, na luzie, z twarzą pełną, mądrą i uśmiechniętą. I wcale nie normalny, bo pokręcony równo i dokładnie, ale zawsze jest tak wesoło i sympatycznie przy nim. Dobra to rzecz jest.
I spacery wielkie, na koturnach. Poszerzana i zwężana galaktyka, jednocześnie. Nieporadne dziecięce kroki. Lubię też jednak babskie wynaturzenia. Ale tylko w wykonaniu Geppert i Osieckiej.
Niektóre rzeczy już nie będą takie same, no i dobrze, prawda? A jednak mi jakoś hmm.. nie, nie smętnie. Rzewnie ciut. To nic, to tylko zmęczenie.
Pytasz o pozytywną konkluzję, ale ja jej nie wykrzesam dziś z siebie żadną miarą. Brak negatywnej uznajmy za pozytywną, ok? Po epikurejsku.
Ahm, Zapora zdały aż 4 osoby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz