- ty ją znasz?
- widziałam ją raz
- i co, jest twoim klonem faktycznie, tak jak wszyscy mówią?
- no nie wiem. jeśli tak to nie jestem w swoim typie
Cóż. Bawią mnie te dni ostatnie szalenie. Same w sobie są mocno absurdalne, a i osoby, z którymi mam jakąkolwiek styczność, czy to rzeczywistą, czy wirtualną, czy tylko myślową, też mają na to wpływ. Wczoraj zrobiłam przekrój przez wszystkich moich szeroko pojętych znajomych i okazuje się, że 99% z nich to ludzie mniej lub bardziej odchyleni. Doprawdy, doskonale.
Absurdem jest też to, że nie pamiętając kompletnie nic w jakimkolwiek języku, będąc odchyloną i nie kochając dzieci ponad wszystko na świecie, będę takich brzdąców uczyć angielskiego. Proponuję aby ktoś to nagrał. Frazę "o Boże, biedne dzieci" usłyszałam dotychczas jedynie 3 razy. To słodkie z Waszej strony, że tak miło o mnie myślicie. Odwdzięczam się w każdej sekundzie życia.
Jadę tramwajem, na tyle i tyłem do wszystkich, z słuchawkami na uszach, bo pokończyły mi się książki. Patrzę jak się wszystko oddala, a na zakrętach umykające tory tworzą kombinację jak z tego filmu, o wyborach i o paru innych rzeczach. Myślę sobie, że lubię to miasto. Nie jakoś nad życie, nie mam przecież porównania. Ale jest nam razem całkiem dobrze. Myślę też sobie, że szkoda, że to nie pociąg. Brakuje mi takich wycieczek, kiedy jadę w nieznane i stoję sobie sama jedna na korytarzu, oglądając przez okno mijane pola, łąki i miasteczka. Okrutnie chce mi się gdzieś jechać. Nie mam pretekstu. Picasso byłby niezły, ale już wcale mnie nie przekonuje, choć w Łodzi mnie jeszcze nie było.
...takes both my hands... halo? never a frown with golden brown... haaaloo, przepraszam? never a frown with golden brown... proszę pani?!
Och, kanar.
Okazuje się, że zaraz jechać muszę do mojego nowego promotora. Do domu. To też oczywiście całkiem normalne. Mógł mi powiedzieć, że dupy mam mu nie zawracać, a on zaprasza po autograf. Bardziej zdziwiłabym się tylko wtedy, gdyby powiedział, że to on przyjedzie.
Pora się więc ubrać. Dzień dziś długi, zdeterminowany przez osoby trzecie. Osobę. Również oczywiście odchyloną. Trzeba sprawdzić, jak się sprawy mają, żeby nie było, że naprawdę pójdzie tą samą ścieżką, którą parę lat temu poszłam ja. Będziemy wieczorem w domu, będę mieć więc towarzystwo na piątkowej liście, pierwszy raz od wtedy. Od zimowego jeszcze piątku, kiedy to stałam przed blokiem, śnieg padał, słuchałam Tori Amos i czekałam, aż TJ przyjdzie z pracy. To naprawdę było w tym życiu?
Nigdzie dziś nie wychodzimy. Ostatnie nasze wyjście zaowocowało parotygdniowym bałaganem w życiu kilku ludzi, włącznie z naszymi własnymi życiami. Więc naprawdę, lepiej nie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz