poniedziałek, 27 maja 2013

nawpółśpiąc

Witaj maaaaaaaajowa jutrzenkoooo. Taka jest piosenka. Wojskowo-patriotyczna. Dalej jest o konstytucji i Kołłątaju. Chyba się zowie Mazurek 3 maja.
Artystką maja jest Kayah. Dobrze, że dopiero teraz się o tym dowiedziałam. Obudziłam się przed budzikiem, co ma swoje wady i zalety. Zaczęłam roztrząsać możliwości na dzisiejszy dzień. Wstać, nie wstać. Jechać, nie jechać. Na francuski czy tylko na wykład. W odwiedziny na kawę czy może chrzanić to i w łóżku zostać. Gdy te decyzje podjęte zaczęły, pojawiły się kolejne dylematy. Spodnie czy spódnica. Do autobusu książka czy muzyka. A może to i to. Włosy związane czy rozpuszczone. I wreszcie - jaki nastrój wybrać na dziś. Kiedy tylko chcę, mogę to kontrolować. Nie jestem przekonana, czy to jest prawdziwe, ale co komu za różnicę zrobi taka mała mistyfikacja.
Za szybko mi ta nocka zleciała. Od jakiegoś czasu szukam sposobów na to, żeby noce wydłużać, jak na razie bez skutku. Może w istocie wypróbuję patent z budzikiem już od, nie wiem, 1 w nocy.
Tymczasem jest 6. Zostałoby mi jeszcze 5 godzin. Wiadomości. Ustawy prorodzinne itd. Ciekawe, ciekawe. Warunki do zakładania rodziny są w istocie idealne. Albo ja mam mylne wyobrażenie, bo przez pryzmat tego, co widzę wokół, choć to co widzę nie jest wcale aż tak tragiczne.
Śniadanie z dziewczyną o perłowych włosach. Klasyka. Środek liceum, też już klasyka.
Jakoś mi zimno w zęby. Ostatnie 4 dni maja, no proszę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz