ramparampampaaaaaaam.
To doskonała zagadka, nad którą każdy ma szansę się pogłowić, oby tylko raz w życiu.
Ja się głowię po raz wtóry. Na co tu zrzucić winę? Może na to, że takie jest życie. Bo w końcu przychodzi taki czas, kiedy każdy idzie swoją drogą i... Bullshit. Własna droga to jedno, a bycie dupkiem to drugie. Może brak czasu więc. I też bzdura. Czas jest przecież na tyle plastyczny, że można go uformować w sposób taki, jak się chce. Może więc popełniam błąd operując jakimś nobilitującym nazewnictwem. To dość popularna teoria. Ludzie jak się rozczarują raz i drugi, to już nie chcą wymawiać ani nawet myśleć słów przyjaciel ważne kocham tęsknię potrzebuję chcę. No, tylko co to zmieni? Jeśli kogoś lubię i tęsknię za nim, to to że tego nie wypowiem, nie zmieni tego stanu. Lepiej wypowiedzieć, człek się nie dusi, a i drugiemu milej. To jest w porządku. O ile oczywiście nie dokonujemy tej nobilitacji po godzinie rozmowy przy piwie, czyniąc kogoś psiapsiółą na zachę. Ale to są rewiry nieznane mi i niewarte komentowania.
Więc może winę zrzucić mogę na siebie. Że się dałam porobić na szaro. Sama, siebie. Bo mi się wydawało, roiło. A przecież już dawno powinno przestać. Z drugiej strony może wcale nie istnieje żadna moja galaktyka, nie ma mojego karrasu i to dlatego tak. Niiieeee, musi być.
Wychodzi na to, że wina jest chyba niczyja. Samej siebie obwiniać nie zamierzam na pewno, wszak to przecież jest w porządku, że wpuszczam do mojego życia ludzi, dzieją się potem rzeczy warte wspominania i których na pewno nie żałuję. Więc tak czy siak - opłacało się.
Mimo to pozostaje jakieś takie przykre wrażenie i coś na kształt niesmaku, kiedy się okazuje, że ktoś się staje cieniem przeszłości. To jest najgorszy etap, właśnie ten moment, nie wtedy, kiedy będziemy się mijać na ulicy rzucając sobie jedynie cześć, jak leci? i spotykając się raz na 3 lata. Tylko teraz, kiedy jeszcze niedawno było przed chwilą, tak krótką, że gdyby się odpowiednio rozpędzić, jeszcze dałoby się ją złapać i dotknąć.
I kto jest obcy? Ja czy oni?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz