piątek, 17 maja 2013

delete

No i stało się. Skasowałam sobie 5 lat życia. Niby nic, niby tylko blog. Jako istota nad wyraz sentymentalna i dla której nie ma rzeczy nieważnych (ładnie to o mnie świadczy, prawda? to drugie w sensie) ogłoszę jednak wszem i wobec jakie to uczucie.
A zatem - myślałam, że będzie gorzej. Trudniej. Ale mam coraz mniejsze problemy z rezygnowaniem z czegokolwiek. Nawet jeśli to kawał mojego życia i mnóstwo w tym mnie. Trudno czasem przyznać, że się wdepnęło w gówno. I się nosi potem takiego buta całe życie, przyzwyczajając się do smrodu. Wolę go zdjąć, choć lubię te buty. No bo się przyzwyczaiłam, więc jak je tu teraz tak po prostu zdjąć? To jak amputacja! Ale trzeba, za parę dni straci to jakiekolwiek znaczenie.
I oczywiście - to nie mój blog poprzedni był tym butem.

I kiedy człowiek chce coś sensownego napisać bądź uronić kilka łez nad życiem minionym, zjawia się ktoś chętny zrobić bałagan, tak po prostu, żeby nie było zbyt nudno. A więc po prostu - był blog, nie ma bloga. Nie było bałaganu, jest bałagan. Ale za to jaki!
Bo nie ma rzeczy nieważnych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz