piątek, 27 września 2019

teraz tak

... wyregulować się nie dało. I zupełnie nagle jest koniec września. Lato minęło. Podobnie, jak poprzednie - i to jeszcze nie było do końca moje. Nie mogłam całkiem w nim być. Dobre to było lato, aczkolwiek niełatwe. Zdarzyło się kilka wyjazdów, świąt i rocznic. Stoczyło się kilka walk, choć coraz mniej przypomina to toczenie walki, a coraz bardziej budowanie, na pewniejszym gruncie.
A teraz jest tak. Skończyłam pewien etap leczenia, ten chyba najtrudniejszy. I jem już owoce (dziś pierwszy banan!), piłam już wino. I nie jestem jeszcze w pełni sił, ale z czasem...
I cały czas porządki, porządki... Układanie na nowo wszystkiego, z inną głową, w innym miejscu, z kimś innym, w innym składzie, z innymi perspektywami, innymi obawami, innymi emocjami. Przez to wszystko, tyle zmian, zastanawiam się, kim ja jestem. Bo chyba kimś innym.
A to lato ostatnie, które przemknęło tak niepostrzeżenie, skończyło się w najlepszy możliwy sposób. Z osobą, z którą nie przypuszczałabym, że uda mi się tam być.

3 komentarze:

  1. Kimś innym. Lepszym czy gorszym?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mało dałaś opcji :) To chyba nie to pytanie. Spokojniejszym, z większym ładem w łepetynie. Mniej udręczonym. Jakoś tak.

      Usuń
    2. 50 na 50. Nie dawałam trudnego.
      Ale to dobrze jak tak.

      Usuń