Tak, to kalendarz na przyszły rok. Akurat był w sklepie, nieduży i nieciężki, to wzięłam. I wprawia mnie on w niepokój, bo chyba straszną zuchwałość popełniłam - w końcu nawet jutrzejszy dzień nie jest jeszcze mój, a co dopiero kolejny rok. Skąd mam wiedzieć, czy w ogóle będzie dla mnie jeszcze jakiś rok? Nie wiem przecież, a dzielę skórę na niedźwiedziu. I wpisywałam dziś do niego różne daty i adresy i to też nie jest w porządku - no bo czy ci ludzie, którzy teraz mieszkają pod tymi adresami za rok nadal będą tam mieszkać? A ci, których urodziny powpisywałam to czy nadal będą je obchodzić? W końcu to też nie jest jeszcze ich rok, też muszą poczekać i daj Bóg, żebyśmy wszyscy doczekali, ale przecież nigdy nic nie wiadomo.
I nie wiem, czy mam takie memento mori przez tę jesień czy przez głupawy serial, który przedwczoraj trochę niechcący obejrzałam. Kruche to wszystko i niepewne. Na tym cały urok polega w sumie. A my śmieszni jesteśmy w swoim planowaniu, prorokowaniu i próbie ustalenia czegokolwiek na przyszłość. To w ogóle nie jest nasze. Mało co wokół nas jest nasze.
Na przykład pogoda nie jest nasza. Gdyby była nasza, byłoby jeszcze ciepło. Przed rokiem o tej porze, kiedy szliśmy z Wiceprezesem na ślub do Pawełka, był upał. Dosłownie. Żar lał się z nieba. Później byłam z Marcinem na piwie i wracałam w środku nocy bez żadnego wierzchniego okrycia. Bardzo było gorąco. I gdyby od nas to zależało, teraz pewnie też by tak było. Albo przynajmniej byłaby złota polska jesień. Byłoby ciepło, fruwałyby pajęczyny, nocami jeszcze słychać byłoby cykady. A teraz kiedy otworzy się nocą okno, jest bardzo cicho i bardzo ciemno. Niebo cały dzień jest pochmurne, wieczorem tylko na chwilę się rozpogadza i zachód jest bardzo kolorowy. Tyle tylko nam daje, nic więcej. Więc guzik od nas zależy i guzik do nas należy.
Mój czas nawet średnio do mnie należy. Teoretycznie mogę robić, co chcę. Ale wmanewrowałam się w układ z uczelnią, oczywiście dobrowolnie, i teraz muszę robić inne rzeczy, niż bym chciała. W imię wyższej konieczności i satysfakcji w przyszłości, której nie wiem, czy doczekam. Bo o nic więcej tu nie chodzi przecież. A gdybym mogła robić, co chcę, to siedziałabym w kocu albo na ławce z termosem i czytała Stachurę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz