piątek, 28 kwietnia 2017

yolo

Podobno w dekadzie między 20. a 30. rokiem życia podejmujemy 80% najważniejszych życiowych decyzji. Wydaje się mieć to sens, chyba tak właśnie jest. Może to dlatego podejmujemy jakiekolwiek, po prostu, żeby je podjąć. Nawet jeśli są byle jakie. Tak robią ci, którzy potrafią albo którzy biernie się godzą na to, co przynosi im życie. Ci, którzy nie potrafią podjąć żadnej decyzji, tkwią w miejscu, sparaliżowani. Porażeni szerokim wachlarzem możliwości - klasyczna multifrenia. Porażeni tym, że jeden wybór wyklucza inne i zamyka, najpewniej bezpowrotnie, pozostałe ścieżki. Wobec tego wolą nie wybierać, nie podejmować decyzji, bo tak się wobec tego buntują. Nic w sumie dziwnego. Zresztą - bunt, tchórzostwo, jeden pies. Jedna i druga postawa dalekie są od mądrości. Tylko to naprawdę jest trudne do przyjęcia - żyjesz raz i raz możesz wybierać. Skąd masz wiedzieć, jak, żeby było dobrze?


Czekam, aż czas popłynie w przeciwną stronę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz