sobota, 7 maja 2016

wtf

Coś mi się stało w mózg. Przecież jestem taka rozsądna i odpowiedzialna. Byłam. Może to nawet tak nie wygląda, ale każda nawet jazda po bandzie jest kontrolowana. Zawsze wiem, co mam zrobić, nigdy o niczym nie zapominam i umiem się dobrze zorganizować. Ale przyszedł maj i mi odbiło.
Cały wtorek matka truła o lody. Nie miałam jednak po drodze do sklepu, więc ich nie kupiłam.W środę rano wyłączyłyśmy lodówkę, żeby ją umyć, odmrozić itd. W chwilę później poszłam na zakupy, kupiłam bułki, coś na obiad i... lody. Myśląc sobie jeszcze przy tym, że hoho, pamiętałam, nie musiała mi przypominać. Przychodzę, wypakowuję siatkę.
- Coś ty kupiła?
- ?
- Lodówka nie działa. Sama ją wyłączałaś pół godziny temu. 
- Ty, faktycznie!!
Tym sposobem musiałyśmy wpieprzać lody na śniadanie.
Wczoraj jednak przeszłam samą siebie. W Gnieźnie organizowali konferencję, o Heideggerze. Filozof mówił mi o tym już od lutego. Stwierdziłam, że dobra, pojadę. Porozkminiam, jak to jest, że taki wielki geniusz zapisał się do NSDAP. Gdzie sens, gdzie logika. Nawypożyczałam ksiąg, m.in. fajną taką, o historii Heideggera i Arendt - od zawsze mnie ten romans fascynował. I zaczęłam nad tym myśleć. Zanim jeszcze wszystko było wiadomo, Filozof zapytał, czy chcę obiad mięsny czy wege. Mówię, że wege, ale niech jeszcze nie zamawia, bo przecież nie zapłaciłam itd. On, że nie ma problemu. Ja na to, że najwyżej będzie jadł dwa. W końcu jednak przelałam mu pieniądze no i fajnie. Konferencja się zbliża. Termin: 10 maja. Tymczasem wczoraj siedziałam sobie w nowym śpiworku (musiałam sprawdzić, czy wygodny itd), kiedy dostaję smsa od Filozofa:
- Czy pamiętasz o konferencji?
- Chyba pamiętam. Dlaczego pytasz?
- Bo Cię nie widzę ;) 
Patrzę w kalendarz: 10 maja. Patrzę na stronę konferencji: 6 maja. Hahahah.
- O cholera. A więc jednak będziesz jadł dwa obiady... Przepraszam!
I ja nie rozumiem, nie mogę pojąć, jak to się stało. Wieczorem dzwonił do mnie, bo chyba się zmartwił. Już ostatnio uznał, że nie jestem normalna, co mi się wcale nie spodobało, a teraz pewnie pomyślał, że zmarnowałam zwariowałam do reszty. Musiałam prawdę powiedzieć - że popieprzyłam terminy, pierwszy raz w życiu i nawet się nieźle z tego ubawiłam. No cóż. Albo sobie wypłukałam szare komórki albo to jednak ta nieszczęśliwa miłość do Bożydara. Wygarnę mu to kiedyś. Należy mi się rekompensata za straty moralne (i nie tylko!). Choćby dożywotnio darmowe piwo dla mnie i wszystkich osób kiedykolwiek w tej knajpie mi towarzyszących. Albo chociaż sok. To chyba byłoby w porządku?

6 komentarzy:

  1. I już wiesz, dlaczego się H. tam zapisał? Mnie to wciąż zastanawia, ale nie buszuję w księgach filozoficznych (tzn. tych stricte), więc możesz pomóc mi rozwiązać tę zagadkę. ;) Nie rozumiem jeszcze filozofii prokomunistycznej Simone...
    A co będzie, jeśli ten maj na zawsze w nas zostanie? Co więcej - może my się po prostu oszukujemy, że to tylko maj: wiosna i te sprawy, może to coś gorszego...? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę wiem, trochę nie wiem. Jak się do tego zabierałam, wydawało mi się, że to mniej złożony problem.
      Ach ci nasi filozofowie i te cholerne ideologie...
      O matko, nie strasz mnie :D Jak to: na zawsze?! Ja tego nie zniesę! Niby co gorszego niż maj? :P

      Usuń
    2. ŻYCIE POD ZNAKIEM PEWNYCH UKRYTYCH PRAGNIEŃ :P Ja maj lubię, "mój" miesiąc, który nigdy mi tak nie doskwierał...
      W dodatku ten cały IK sprzysiągł się przeciwko mnie, ciągle mi coś pika na fb, a przed momentem ja i nasi znajomi ujrzeliśmy to Wasze foto imitujące foto sprzed 40 lat. Dziwnie mi się zrobiło. Tymczasem w Piwnicy pod Baranami dzień Bieszczad... Jednak ból urodzinowy ani trochę mi nie przeszedł, a jeszcze ta przesyłka, której się boję, do odebrania na poczcie :D A jak Twoje wieczory, Dege? :D

      Usuń
    3. Ukryte pragnienia, ekhem...
      A pomyśleć, że to dopiero początek maja!
      Nooo, robiliśmy sobie dziś fotencje, jaja w dechę.
      Co na Ciebie czeka na poczcie?
      Moje wieczory? Daj spokój! Sturm und Drang ;>

      Usuń
    4. Ciebie od razu ujrzałam, ale mam ogólne wrażenie, że jakoś się przerzedziły szeregi kulturoznawcze, tzn. niektórych akurat nie było, ale ta fota wygląda tak, jakbyście stanowili bardzo elitarną grupę. ^^ Trudno mi już uwierzyć, że byłam tego cząstką. :P
      Na poczcie czeka na mnie prezent od moich duchowych towarzyszek i lękam się zarówno zawartości paczki, jak i uczuć towarzyszących...
      Moja biedna Dege! :* Porobiło się nam coś w mózgi ;> Właśnie popijam wino i wiem, że będzie tylko gorzej... :O Jeśli raz zostało się Degenarą, nie ma już odwrotu xD Co my mamy robić?!

      Usuń
    5. Masz rację, tak wygląda. Plus ten bezczelny Roten z Thielową na kolanach xD Nie wiem, jak oni to zrobili. Byłaś cząstką i w jakimś sensie jesteś nadal. Twoja kuzynka pięknie wygląda, chyba jej służy obecny jej żywot.
      Od Pięknych prezencik? To uczucia towarzyszące piękne będą, nie lękaj się!
      Porobiło się, o tak! Musimy w tym tygodniu jeszcze jedną pogawędkę sobie uciąć. Jak było po winie? Uderzyło do głowy? ;>
      Pewnie! Raz Dege, zawsze Dege! Na ostatnie pytanie nie umiem Ci jednak odpowiedzieć... :P

      Usuń