Należy wziąć pod uwagę fakt, że poruszam ten temat o godzinie 10 rano, co już jest wielce wymowne. Gdyby jeszcze był wieczór, można by mi było zarzucić, że przesadzam, ale skoro takie stany już od świtu...
Otóż przestałyśmy móc funkcjonować. Nie możemy się skoncentrować na niczym. Zrobiłyśmy się po prostu monotematyczne. A najzabawniejsze, że same do końca nie wiemy, o co nam chodzi. Majowe okoliczności przyrody nam jednak nie sprzyjają. Albo może właśnie sprzyjają. Plącze nam się język, nic nam się nie chce i zaniedbujemy obowiązki. Ot choćby dzisiejszy angielski. Od miesiąca wiem, że część dzisiejszych zajęć spoczywa dziś na mojej głowie, w związku z czym ani nic w tym kierunku nie zrobiłam ani nawet nie wiem, o czym będę tym ludziom dziś mówić. Za 4 godziny tam jadę i co? Nawet mnie to nie przejmuje.
Naszych rozmów z Lil lepiej cytować nie będę, bo nie wiem, co by sobie można o nas pomyśleć. Z Noelle siedziałyśmy w sobotni wieczór nad rzeką i tematem głównym też był zew i żądza przygód. Z Kamalą nie możemy już oglądać prawie żadnych filmów ani słuchać żadnej muzyki, bo albo wpadamy w melancholię, albo w euforię albo - co najgorsze - w nastroje romantyczne. Wobec tego odpada czerwone wino i jeszcze kilka innych rzeczy. Nie wiem, co to się wyprawia, ale nie jest z nami ostatnio najlepiej. Jakbyśmy były psami, co tylko marzą o tym, żeby się urwać ze smyczy i nie prędko wrócić. Prognozujemy, że w najlepszym razie może się to zakończyć tańcem w fontannie przed operą, a w razie ewentualnego pościgu przez policjantów... No, mamy plan B. A - jak wiadomo - plan B jest zawsze najważniejszy. Wczoraj zagaiłam mojego 14-letniego bratanka o jego nastrój na wiosnę.
- Bardzo niestabilny - odpowiedział. A reszta? Czy już tylko 14-letni młodzieńcy doświadczają takich słodkich tortur jak my? Dorośli faceci wydają się funkcjonować w trybie praca-dom-komputer-łóżko, jakby nic na nich nie robiło wrażenia. A jednak chyba mimo wszystko lepiej byłoby, gdyby też mieli takie rozterki. Prawdopodobnie nie mają, więc wnioskujemy, że to właśnie ciemna strona Wenus wzięła nas w posiadanie. Jeść się nie chce, spać nie można, emocje rozedrgane, nerwy jak postronki. Zanosi się na niezłą zadymę. Jeszcze nic się nie dzieje, a my już jaramy się jak pochodnie.
Cóż mam rzec...? Dege lajf! :D <3 Najlepsze są i tak nasze plany na przyszłość... Boli mnie życie od tego wszystkiego!
OdpowiedzUsuńMusimy nagrać cover! Eee... które konkretnie plany masz na myśli? Bo stanęłyśmy na śmietanie :D
UsuńTo jest piękny plan, ale potrzebujemy jeszcze jednego składnika do realizacji :P Mam na myśli to, o czym znajomi nie mogą się dowiedzieć... ]:-> Umrę! xD
UsuńTo się da załatwić. Mam ten najważniejszy kontakt!
UsuńUmrę i ja, a pomyśl, że dopiero od tygodnia tkwimy wspólnie w takim stanie i zobacz, jakie już zrobiłyśmy postępy! :D