piątek, 4 września 2015
Wrzesień się naprawdę zaczął. W głośnikach Vedder, Raz Dwa Trzy i Rezerwat. Wczoraj napisałam wierszydło. A dziś poszłam na cmentarz. Przez żółte szkła okularów mogiły wyglądały nawet pogodnie. I jak zawsze pachniało wszędzie słodko, aż do mdłości, a ja nadal chcę wierzyć, że to kwiaty. Nie wiem tylko, czemu na cmentarzach pachną tak właśnie, a w innych miejscach nie. Pusto było i spokojnie, bo kto spędza piątkowe popołudnie na cmentarzu? Lubię to miejsce. Jest tam taki spokój, zawsze. Nikt się jednak nie zastanawia, co się dzieje na cmentarzach podczas burz, wichur i nawałnic. I nie wiem, czemu jakimś dziwnym trafem, grób mojego ojca jest zawsze strojony jasno, prawie że w bieli. Ciekawe, co on by o tym myślał.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz