Dobra wiadomość jest taka, że szczeniak znalazł dom. Niezłe jest także to, że spadło nareszcie trochę śniegu.
Kiepskie jest natomiast to, że dziś jest sylwester. Dzień ten, od kiedy pamiętam, przysparzał mi irytacji i raczej niczego więcej. Nie da się bowiem przed nim uciec. No, przed rokiem mi się poniekąd udało, uciec do własnej głowy, ale i tak widziałam i słyszałam fajerwerki i świadomość sylwestra miałam. Musisz się bawić, choć nie masz ochoty. Coś musisz robić. Przypominam sobie wiele spotkań towarzyskich naprawdę udanych, ale ani jednego udanego sylwestra. W tym roku zaopatrzyłam się w pigwóweczkę, która jest przepyszna i przywodzi na myśl szczęśliwe chwile spędzone wraz z Lil na wspólnym zlumpianiu się w Bieszczadach. Nie wiem jeszcze, gdzie ją spożyję, wiem natomiast, że koniecznie obejrzeć przedtem zdjęcia z tego bajecznego czasu. A wracając do sedna - tym razem nie sam fakt sylwestra jest najgorszy. Najgorsze jest to, że po nim będzie nowy rok. Wszystko na to przynajmniej wskazuje. A to oznacza, że - zgodnie z umową - należałoby stworzyć plan wyjścia z bagienka. Staczać się można już tylko dziś. Ja z tego prawa w pełni korzystam - wstałam późno, dzień zaczęłam od awantury, a teraz zalegam pod kocem i opycham się słodyczami. Później ta pigwówka jeszcze i będzie komplet. Ale od jutra... Musimy, William, musimy. To boli, ale sensownych alternatyw ani widu ani słychu. A tak naprawdę wszystko zmieni się w marcu, wiem to ze sprawdzonych źródeł.
Dzisiaj jeszcze czar pigwoweczki - tez się owej napije. Ten czar bo sam ja zbieralem z ptasiej remizy w glebokim lesie. Wizja "nowego" to cos strasznego chociaż niektorzy uważają ze będzie tak samo. I nic się nie zmieni. Po pigwoweczce ubiore zbroje, i bede wyczekiwac tego marca. Co wiosnę ma przynieść? Galazki zazielenic?
OdpowiedzUsuńOch, jak miło! Pigwówka krążyć będzie także w Twoich żyłach!
UsuńCóż, na głowę bym musiała upaść, by myśleć, że wiosna coś zmieni. Ktoś nam powiedział ostatnio, że się tak wszystko chrzani od jakiegoś czasu, bo jest rok Saturna. W marcu ma się zmienić układ planet. On w to wierzy, bo to taki trochę magik-astronom. My po prostu chcemy wierzyć, że się zmieni. Nie za bardzo mam zresztą ochotę doprowadzać do tego, by nadal było tak samo (czyli jak?), choć nie mam jakoś wizji na inne (czyli jakie?). Moim podstawowym problemem na tę chwilę powinno być to, co ja wdzieję po północy, bo ta zbroja to chyba nie mój atrybut... A dalej, dalej plan jest potrzebny.
Dobrze, patrze wiec w gwiazdy. Dzisiaj życzę pomyślności w tym " nowym":-) william
OdpowiedzUsuńO, widzisz? Już optymizm przez Ciebie przemawia! Też Ci życzę.
Usuń2015... Nadal żyjemy. Niesamowite, co? :D
OdpowiedzUsuńStarość - nie radość.
Po paru godzinach potwierdzam - nadal żyjemy. Jest to dość niesamowite. Czasem mam nawet wrażenie, że niedorzeczne :P
UsuńTaa... Patrząc na to jakie były/są babcie nasze, może niekoniecznie. Choć my chyba się prezentujemy gorzej od nich ;D Ooo, co to będzie, co to będzie!