niedziela, 9 marca 2014

jest tylko jeden gorszy temat niż kwestia przyszłości.

Rano pełna zapału (nie należy brać tego dosłownie) wstałam, spakowałam herbatę do termosu, kanapkę, psie żarcie i książkę i poszłam wraz z Rinem do lasu. Siedzieliśmy sobie na takim starym, przewróconym drzewie grzejąc się w słońcu i miło spędzając czas w świętym spokoju. Po ponad 3 godzinach wróciliśmy, napotykając podejrzliwe spojrzenie rodzicielki.
- Z kim byłaś?
- Noo.. z Rinem.
- Tylko z Rinem?
- Tylko. A bo co?
- No, wiesz.
- No nie wiem?
- Lata lecą, a ty idziesz w niedzielę na pół dnia do lasu, z psem.
- Lata lecą, ja idę z psem, wszystko prawda, ale do czego ty właściwie zmierzasz?
- Nie powinnaś zająć się sobą jakoś może?
- W sensie że co? Przecież się zajmuję właśnie. Spędziliśmy z Rinem bardzo miłe przedpołudnie.
- Z Rinem.
- Co ty mi właściwie chcesz powiedzieć? Że jestem starą panną, która łazi po lasach z psem i czyta książki na drzewie jak jakieś ostatnie dziwadło?
- No trochę tak jest, nie?
- No jest. Było i będzie, więc co powiesz na to, żeby się z tym pogodzić wreszcie i przestać mnie dręczyć, co?

Temat powraca jak bumerang, częściej niż za czasów, kiedy szło się do liceum, a potem wyprawiało 18-stkę itd. No ale wtedy czepiali się tylko tego, że miałam na szyi sznury korali, a na nogach jakieś dziwne buty. O resztę czepiać się nie mieli prawa, gdyż inne sfery mojego życia były wówczas jakże uporządkowane. Teraz na szyi mam tylko jeden mały sznurek, ale za to cała reszta to jeden wielki bałagan. I o tym też toczyła się częściowo ostatnia rozmowa w knajpie. Piątek wieczór, wokół dziewczyny w leginsach i czarnych szpilkach, faceci w skórach, alkohol się leje. My siedzimy w swetrach, przy ciastkach i herbacie, czujemy się nieszczególnie, ubolewamy, że zimno i nie można iść gdzieś pod gołe niebo, ażeby nie tworzyć takich kontrastów. Ten ciężki klimat zaowocował też ciężkimi przemyśleniami.
- Och, boję się, że za parę lat będę chodziła do pracy, wracała, siadała przed kompem, a w weekendy spała do południa i po południu znów i raz na pół roku będę szła sama do kina, bo na pub będę już w sumie za stara.
- No przecież tak nie może być.
- No może, może. Już tak trochę jest. Tylko jeszcze są wszyscy, którzy mają niepoukładane lub połowicznie poukładane życia i można z nimi iść do kina. Czy do pubu nawet wciąż jeszcze też.
- Hmm.. Ale czemu takie czarnowidztwo uprawiasz?
- To trochę oparte na faktach, życie dla siebie jest słabe, ale z każdym dniem już trudniej jest jakoś to przeskoczyć przecież. Masz swoje nawyki, wolność, niezależność i - co najgorsze - od groma dziwactw. Jakieś zgranie tego z czasem się robi naprawdę wielce nieprawdopodobne. Nie mówię, że niemożliwe, no ale jednak.
- A nie jest tak, że ty od razu wszystkich skreślasz z góry?
- Hmm.. No może trochę.
- No widzisz sama!
- Ale jak nie skreśliłam ostatnio to to się wcale dobrze nie skończyło.
- No ale nie możesz się na tym opierać. Tak nie można wszystkich skreślać i nie dawać nikomu szansy, bo raz coś tam.
- Nie wiem. Może i masz rację.
Po chwili podchodzi zawiany mocno gość i coś do mnie bełkocze. Kumple go odciągają.
- Mówię ci, coś z tego będzie!
Rozmawiamy sobie dalej w klimacie smutno-durno-absurdalnym, kiedy gość ów zjawia się ponownie i zaczyna być nachalny. Każę mu się odpierdolić. Co za klasa, wiem.
- Coś by z tego było, na bank. Tylko ja po prostu nie dałam mu szansy.
- Fuck you!
- ;)
- :D

I tak to wygląda. Myślę sobie o wymyśleniu jakiegoś kitu, żeby się uwolnić raz na zawsze od tego przeklętego tematu. Związek na odległość (który jakby nieco nagiąć fakty przecież mam!) czy może relacja z kobietą. Nawet by się kandydatka znalazła. Nie, że jej pragnę i pożądam, ale to byłby dobry układ. I ja i ona miałybyśmy spokój przy okazji mogąc się z tego ponatrząsać i po prostu po ludzku czasem pogadać. Jak teraz w zasadzie. Hmm.. Musiałabym chyba fb założyć i zaznaczyć że i z kim jestem w związku. 

1 komentarz:

  1. :D :D

    Nie martw się...
    Kobietami jesteśmy ponad miarę naszych czasów!
    Nie bawią nas umizgi bladych lowelasów!
    Kochanka trzeba nam takiego jak imperium - co by nas [tu muszę ocenzurować xD]...

    To tyle, jeśli chodzi o przeróbkę piosenki o Katarzynie II -> inspiracja wiele mówi...
    Imperialne dążenia - dlaczego nie? :D

    OdpowiedzUsuń