niedziela, 19 stycznia 2014

wiwat styczeń!

Do przewidzenia było, że bez wielkiego jebnięcia się nie obejdzie. Wpłynęło na to wiele czynników. Mój znajomy strasznie wolno kojarzy. Ja bywam jak Cottard. Poznałam kolejnego świra, w dodatku z mojej uczelni, więc szansa na to, że na niego wpadnę jest ogromnie wysoka. Na domiar złego nawet on stwierdził, że coś ze mną jest nie tak. A ten mój znajomy (który nie rozmawiał ze mną przez jakieś 3 lata, bo od znajomości ze mną wolał schadzki z jakąś Melorą, jakby tego nie można było pogodzić) w ogóle się z tą tezą nie zgadza. Nie, ależ skąd. Jak już mówiłam - książkowy przykład stabilności i w ogóle wszelkich cnót.
Czara goryczy przelała się jednak dziś. Obudziłam się z kiełkującą ósemką (dowód mojego niezaprzeczalnego geniuszu) oraz z uczuciem tępego wiertła tkwiącego w moim podbrzuszu. [Joł..]
Przy ziółkach przejrzałam maile i w ogóle, zapoznałam się z tym, co u moich (nie)znajomych słychać. To jest możliwe, nawet jak się nie ma fejsa. No i już mnie szlag trafił.
Po zrobieniu stu niezbędnych rzeczy miałam zamiar zabrać się za esej, którego narzucony tytuł jest niezrozumiały. Podobnie jak niezrozumiałe są notatki, bo niezrozumiały był ten bełkot trwający w sumie drugi semestr. Bo po co mamy mieć sensowne zajęcia! Nienawidzę bezsensownych rzeczy, które robić muszę, no nie mogę, po prostu nie mogę tego robić. Opanowała mnie więc furia, były nawet ofiary (w postaci rzeczonych już notatek). W międzyczasie mój stan pogorszył się do tego stopnia, że nie mogę usiedzieć bez skulania się i nie mogę otworzyć paszczy. Mimo to postanowiłam iść po czekoladę, mając nadzieję, że uczyni mnie ona szczęśliwą. Postanowiłam też zapalić sobie świeczki, a że jedna z nich była już prawie wypalona i nie sięgałam do knota, a nie miałam zapałek, to użyłam papieru. Został mi on w dłoni tląc się, nie chcąc zgasnąć i zasmrodzając mi pokój. Co ja mam z tym zrobić? - zapytałam retorycznie samą siebie. W efekcie nie pachnie jabłkami, cynamonem, wali spalonym papierem. Z żywiołami nie ma żartów! Od razu człowiek nabiera pokory. Więc siedzę sobie, wpycham czekoladę w wąską szczelinę ust i zaśmiewam się z durnoty własnej oraz z tego wpisu. Dlaczego ona porzuciła bloga?!
_____________

A ja za wkurwialność.  

13 komentarzy:

  1. Wkurwialność jest Ci przeznaczona.
    I nie mogę powstrzymać się by zapytać: kto, kto porzucił bloga?! Czyżby ktoś z naszych ulubieńców?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ekhem. Ja z wkurwialnością do Ciebie piję.
      Przecie się podświetla ten link, nie? Najedź myszką i kliknij.
      Zepsuję Ci jednak radochę i powiem od razu, że nie, to nikt z naszych ulubieńców. Niestety, wieszać psów nie ma na kim tym razem.

      Usuń
    2. Tak? No cóż, piszesz i zjawiam się.
      Nie podświetla. To znaczy nie odróżnia się od zwykłego tekstu. Ale domyśliłem się po fakcie, poprzesuwałem po tekście i trafiłem. Co za pech, szkoda.

      Usuń
    3. Kufa, pojawiasz się i od razu zobacz jakie opłakane są skutki. Chciałam, żeby się wyróżniał i teraz wali wszystko po oczach, aaa. Nie mam na to siły dziś.
      Princeska prawie porzuciła, miesiąc jej nie było. Niech Ci to wystarczy.

      Usuń
    4. Wywołałaś wilka z lasu. Czyja to wina?
      Chyba Ciebie. U mnie ledwo zauważalna różnica.
      Princeska to mała żałosna pchełka. Zapominam o niej.

      Usuń
    5. Argh argh, nieważne."Ja tu ginę mamo!"
      Moja, jak zwykle moja, wiem i nie robi to już na mnie wrażenia.
      W rzeczy samej. W takim razie może masz jakiegoś nowego giganta na tapecie?

      Usuń
    6. Hah, ten róż tu wybitnie nie pasuje. Daj rączkę to Cię poprowadzę.
      Niestety nie. Ubolewam nad tym.

      Usuń
    7. Płakaaaać. Ja tu teraz chaosnucie uprawiam i nie mogę sobie dać rady z takimi prozaicznymi rzeczami. Zresztą, te zawsze sprawiały mi najwięcej problemów.
      Dałabym Ci nawet, ale obawiam się, w jakie mnie maliny wprowadzisz.
      Kiepsko się starasz.

      Usuń
    8. Czy ja kiedykolwiek byłem przyczyną jakichkolwiek Twoich problemów? Nie przypominam sobie.
      Wiem. Samemu mi to zaczyna przeszkadzać.

      Usuń
    9. Och, gdybyś Ty wiedział..
      No to do roboty! Podczas gdy ja tu walczę z chaosmosem, mógłbyś coś zdziałać w tym kierunku. Byłoby mi raźniej ze świadomością, że też jakąś pracę wykonujesz właśnie. Podejmujesz wyzwanie?

      Usuń
    10. Och, może lepiej nie.
      Nie mam nic lepszego do roboty a nie mogę przepuścić takiej okazji do dobrego uczynku. Mam Ci to łopatologicznie wyjaśnić czy podeślesz mi hasło na gg?

      Usuń
    11. To wszystko mi się nie podoba i tak. W żadnej wersji. Od godziny powinnam spać. Już mi się nie chce.

      Usuń
    12. I tak lepszy czarny niż różowy.

      Usuń