Powiadam wam - zaprzestańcie czynić podarki, porzućcie szycie sukien, oszczędźcie prosiakowi różowy żywot jego - ślub mój stanął pod znakiem zapytania.
Albowiem - zdrada!
Zdrada i, och, hańba.
Zdrada, albowiem luby mój zarzekał się, iż młodzieńcem jest zimnym i statecznym, że zesztywniałym i nieruchomym niczym trup, że w rzadkich tylko momentach nieznacznie poruszać może swą głową hebanową. Chciałam wierzyć mu, pewną być tym samym stabilności jego płynących obietnicą z tej deklaracji, on tymczasem oszukistą się okazał, w dzikich haracach lubującym.
Wyobraźcie sobie, dziewki, iż wasz rycerz tak czynami swemi przeczy swym przysięgom! To nic jednakowoż przy tym, jaką hańbą okrył imię me. Harce bowiem swe urządza, w tajemnicy przede mną, a w towarzystwie innej pani, czyniąc ją mą konkurentką i, o ja nieszczęsna, pozostawiając mnie daleko w tyle, pogrążoną w zapomnieniu, niczym w gęstej mgle listopadowej. Najgorsze me przeczucia szepcą mi, iż to sama A.! Och, serce me na kawałki się rozrywa, kiedy staje przed oczami duszy mojej obraz ich, płynących razem w godnym tangu lub walcu dostojnym, a może nawet w rumbie dusznej i gorącej czy czaczy, której rytm wystukują serca ich zapamiętałe w tańcu, a zapomniałe o mnie. O mnie, która przecież miłuje go jak żadna inna, opiewa przymioty jego w baśniach, wierszach i obrazach, tylko poematu, dusznego i gorącego niczym rumba, zbrakło w tej kolekcji, ale czy pannie wypada o takich pisać rzeczach? Ona, która obojętną ponoć mu była, którą, co najwyżej kończyny jej obsmarkawszy, traktował obojętnie, ona, ach!
O, ja nieszczęsna, hańbą okryta, zdradzona, zapomniana, pominięta, powinnam gardzić nim teraz, serce me jednak każe mi inaczej, cóż jednak kiedyulżyć mu nie mogę! Winnam zniknąć w wieży wysokiej, zejść z oczu ludziom, wieść żywot niewiasty, która wszystkiego mieć nie mogąc, nic więc nie chce. O ukochany mój, przyjmijże ten ostatni ode mnie podarek, płyń z nią w takt muzyki i szczęśliwy bądź w jej ramionach, tak mi nienawistnych.
***
Tak się kończy brak wyjaśnień. Ułożyłam sobie ten dramatyczny monolog myjąc wczoraj zęby i robiąc do lustra patetyczne miny, pełne tragizmu, dopieściłam go już w łóżku, starając się zachować powagę, wszak spotkała mnie zniewaga, ale wyglądając zgoła inaczej.
Nooo.. brak wyjaśnień kończy się tak tym bardziej, że mam do robienia projekt więc oczywistym jest, że wydurnianie się ma pierwszeństwo.
Urępny tekst popełniłaś, zacna dziewojo!
OdpowiedzUsuńAczci otrok Twój zdradliwym się okazał, w swej dobroci racz mu wybaczyć, wszak ktoś mądr być musi, ać rozejście wieczne nie nastąpiło!
Uznanie Twe miodem na me serce niespokojne. Dzięki Ci, towarzyszko perypetii mych wszelakich!
OdpowiedzUsuńWybaczyć lubemu muszę, w miłowaniu mym upojnym bowiem za daleko zabrnęłam, strach przed utratą uczucia jego fałszywe podsunął mi obrazy, oskarżonym on niesprawiedliwie.. Nie ma hańby, nie ma zdrady, serce me raduje się, huczne będzie weselicho! Szykujże się, druhną będziesz mą.
Łaczna ja żem jest weselicha Twego! Niech no żaden kaduk Cię nie podkusi, byś wątpić w miłość zaczęła... Wszak bez niej dawić jeno się możem, w otchłań spaść czarną! Żądość zemsty straszliwej zła jest zawsze i szkody wielkie moralom naszym przynosząca... Już zatem wachel jaki zacny do sukni swej na Twe weselicho szykuję i dnia tego czekam i będzie on delicyją mię!
OdpowiedzUsuńJakże by miało nie być Ciebie w tym dniu tak dla mnie ważnym, w tym rytuale przejścia udział brać musisz bezsprzecznie!
OdpowiedzUsuńZaiste, wierzyć w miłość rzeczą nie jest łatwą, nie myślże jednak, miła ma, iż pomstować me krzywdy jakiekolwiek zamierzam! Nie płynie to bynajmniej ze szlachetności serca mego, a z ospałości, która spowiła mię czas temu już długi.
Droga ma przyjaciółko, delektuję się smakiem i aromatem płynu czerwonego, w rozkoszy tej przeszkadza mi jednakowoż widmo misji naszej nieukończonej. Jako wychowanki wieszcza Kmity zostaniemy skoro świt pogrążone, rozgromnione za sprawy potraktowanie w ten sposób. Zróbmyże coś wnetnie, póki czas jeszcze wyroku na nas nie wydał!
Ach, mądraś jest, towarzyszko ma droga i wielce prawa! Wszeteczne to zadanie stoi przed nami, nienawistnie wijąc swe macki... Noc długa jest, złudna z niej jednak istota, tako i fałeszna! Musim my jeno skupić się na przedmiocie szpetnym naszego badania... Sąmnienie szepce mi do ucha mego tak znieczulonego na bodźce wszelakie, iż smutne będą jutro nasze lica, aczci nie wykonamy badania tego urępnie! Samołowka pod postacią rozmowy tej miłej sercu memu będąca kusi niezmiernie, ać je niechybnie porzucić... Och, los nasz na włosiu jakim niepewnym wisi!
OdpowiedzUsuńOko me, bynajmniej nie sokole, teraz dopiero dostrzegło iż mowa ta nasza nie odbywa się w zgodności z zawiłościami technologicznymi, miast odpowiadać, każda sobie prawi. Błąd ten jednakowoż naprawiam.
UsuńDroga moja, do prawości daleko mi, do mądrości dalej jeszcze, nie przeceniajże przymiotów moich, rozczarowań gorzkich oszczędzić Ci pragnę.
Noc długa - oksymoron toż to! Dzień ten kończy się dla mnie wkrótce już, nim księżyc pękaty niczym dynia w pełni na nieboskłonie wzejdzie. Wtenczas wyłączam machinę tę diabelską i nic już uczynić nie będzie można. Przeto, towarzyszko, spieszmy się, aby przed zmrokiem zdążyć, nie zaś przed świtem.
Po licach naszych jednakowoż nikt się nazajutrz poznać nie może, sprostać musimy batalii tej niełatwej z obliczem godnym i pewnym!
Cieszy mnie wielce, żeś zauważyła, miła ma, zawiłości owe technologiczne!
UsuńSądzę, iż pogodzone z wyrokiem, który wraz z jutrzejszą jutrzenką nas dopaść raczy, godnie, z licami urępnie rumianymi, pokonywać trudności wszelakie pójdziemy! Jeno skroplone potu trwożliwą rosą, do zadania z zapałem przystąpić musimy...
Lecz nic to! Lękać się nie będziemy! Wszak dziewki z nas wojownicze!
Poczywajmy zatem dzisiejszej nocy spokojnie, możebne, iż we śnie jakim cudnym otrok zacny nas odwiedzi i w daleką drogę oniryczną powiedzie na rumaku swym nieustraszonym!
Sławienia twa dobroć i jej nie przecz, towarzyszko moja! Przebytu jej nie lękaj się, gdyż stanowi ona skarb Twój potężny! Skromność Twa urępną rzeczą jest, lecz wartość znać swą trzeba! Azaliż otrok Twój nie dba o sławienie Twych cnót wszelakich?
Zaiste, wszak mawiają, iż za późno nigdy nie jest!
UsuńZ wyrokiem pogodzone, co nie oznacza bynajmniej, iż oręż swój złożymy. Trudności pokonane przecież prawie, choć pewności niezmąconej w kwestii tej niestety nie posiądę. Jeno w bój pójdziem pewnie i tez swych bronić będziem! Pięcioletnia wszak posługa na zamczysku owym uzbroiła nas bowiem i nie na takie potyczki.
Och, choć to co powiadasz a propos nocy nadchodzącej miłe uchu memu, pewnam nie jest, iż pragnę by mnie otrok jaki spotkał, wszak ostatnio wizje te oniryczne kończą się zmąceniem spokoju ciał i duchów naszych, gdzie nie wiem sama, co szkodliwsze jest bardziej.
Dobroci mej nie zaprę się, pamiętać jeno należy, iż zdobywam ją dopiero i choć nigdy w pełni jej nie posiędę, w boju tym spocząć nie zamierzam, jako i Ty, towarzyszko ma nieoceniona! W tymże cała siła nasza, iż rękawicę rzuconą przez żywot ten burz pełen i wiatrów dzikich podniesłyśmy i do walki stajem zawsze, gdy konieczność zachodzi takoważ.
Otrok mój miły paniczem jest wstydliwym, ale i posępnym, uczuć okazywanie z trudem mu przychodzi, wszystko w sobie dusi, obcowanie z nim do łatwych nie należy, ale miłuję ja rzeczy trudne i wiem, iż zrozumiesz mię doskonale.
Skompletujmy, droga moja, misję naszą i na spoczynek spieszmy, dzień nas wszak niełatwy czeka, a i długi niesłychanie.
Śpijże dobrze, druhno moja, wizje niech Cię nachodzą spokoje i żadne mary niech popasu Twego zakłócić nie śmią.