niedziela, 20 października 2013

kopytko.

Było już parę dni po, kiedy jedna moja, dość nietypowa znajoma, z którą łączy mnie nietypowa znajomość, napisała mi maila z życzeniami urodzinowymi. Bo wcześniej zapomniała. Dodała, że to czasem jest przecież takie super, kiedy minie już jakiś czas i dostaje się spóźnione prezenty. Bo się myśli, że już koniec jakiegokolwiek świętowania, a tu taka niespodzianka.
Trochę się śmiałam z tego tłumaczenia, ale nadszedł moment, w którym bezsprzecznie muszę przyznać jej rację. To jest takie super. A jest takie super, bo prezent, którym mnie dziś uraczono, absolutnie mnie zmiażdżył. Doprawdy, nie sądziłam, że mam do czynienia w swoim życiu z aż takimi świrami. To takie budujące.

***

W letargu usłyszałam dziś wiersz takowy. Nie mam bladego pojęcia, kto jest jego autorem. Ten, co recytował, powiedział, że Jeżozwierz. Jakoś do mnie trafiło.

lato przeminęło jakby go w ogóle nie było
słońce wciąż grzeje ale jest go za mało
to co spełnić się mogło
jak liść pięciopalczasty

prawie w ręce mi spadło
ale jest tego za mało
na próżno ni zło ni dobro nie przepadło
wszystko jasno płonęło
ale jest tego za mało
życie brało pod skrzydło
strzegło i broniło
naprawdę mi się wiodło
ale jest tego za mało
liści ni spaliło
gałęzi nie złamało
dzień przejrzysty jak szkło
ale jest tego za mało 


***

Uprzytomniłam sobie, że przecież za 1,5 roku mój ślub. Ha. Haha. Za 2 lata z kolei będę już wdową. Będę bardzo młodą wdową. I prawdopodobnie tak zdziwaczałą, że bardziej się już nie da.
Ubawiły mnie te wizje setnie. Dla równowagi mogłam się potem zmartwić spadkiem nastroju mojego narzeczonego. Ten spadek to wyjątkowo nieudane określenie, ale innego nie znajduję. Tak czy owak - ta równowaga w naturze, zdumiewa mnie, zaskakuje za każdym razem i napełnia podziwem. To przecież nie może być tak po prostu bez sensu. Prawda?

1 komentarz:

  1. Arsienij Tarkowski (1967)
    http://www.ruthenia.ru/60s/tarkovskij/vot_i_leto.htm

    OdpowiedzUsuń